Olsztyn 2014
HUMANISTYKA I PRZYRODOZNAWSTWO 20
Jacek Sobota
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski
w Olsztynie
Warmia and Mazury University
in Olsztyn
FILOZOFIA FANTASTYKI
Philosophy of Fantastic
S ł o w a k l u c z o w e : science fiction, fantasy,
baśń, ontologia, epistemologia, światy równole
głe, utopia, dystopia, obcy.
K ey w o r d s : Science fiction, fantasy, fairy
tale, ontology, epistemology, parallel worlds,
utopia, dystopia, alien.
Streszczenie
Abstract
Autor artykułu próbuje udowodnić tezę, że
pisarze tworzący literaturę science fiction często
podejmują istotne problemy filozoficzne. Arty
kuł ogranicza się do dwóch pól tematycznych:
epistemologii i ontologii w fantastyce. Problema
tyka ontologiczna wynika z samych rozróżnień
gatunkowych wewnątrz fantastyki (literatura fan
tasy, science fiction, opowieści niesamowite),
które warunkują strategie pisarskie w metodach
kreacji rzeczywistości wyobrażonej. W ramach
problematyki epistemologicznej artykuł koncen
truje się na zagadnieniu wyimaginowanych sce
nariuszy kontaktu ludzkości z obcymi cywiliza
cjami oraz implikacjami - przede wszystkim
filozoficznymi (antropologia filozoficzna, epi
stemologia) - wynikłymi z tego niezwykłego
wydarzenia.
The article attempts to prove the thesis that
the authors creating science fiction take philo
sophical subject. The article is limited to two
thematic fields: epistemology and ontology in
the fantastic. Ontological issues stems from the
same distinctions of quality inside the fantasy
(fantasy literature, science fiction, amazing sto
ries), which necessitated writing strategies in the
methods of creation of an imaginary reality.
In the framework of the epistemological is
sues the article focuses on the problem of ima
ginary scenarios of human contact with alien
civilizations - and the implications arising from
this unusual event - first of all philosophical
(philosophical anthropology, epistemology).
278
Jacek Sobota
Ta okoliczność, że każda filozofia jest z góry dialektyczną grą,
że jest filozofią „jak gdyby", doprowadziła do jej rozmnożenia.
Istnieje wielość niewiarygodnych systemów, których budowa
przecież urzeka, a ich charakter zadziwia.
Metafizycy Tlonu nie wyruszają na poszukiwanie prawdy
ani nawet prawdopodobieństwa: szukają oni - Zdumienia.
Zdaniem ich metafizyka jest gałęzią fantastycznej literatury.
Jorge Luis Borges,
Tlon, Uqbar, Orbis Tertius
Wstęp
Czy możliwe są jakiekolwiek parantele między sposobem obrazowania świata
w filozofii i literaturze fantastycznej? Zdaniem Stefana Opary „filozofia zajmu
je się abstrakcjami. Wszystkie poważniejsze jej tezy zbudowane są z pojęć, któ
rym nie odpowiadają bezpośrednio żadne rzeczy konkretne”1. Brzmi to jak część
- istotna część - definicji literatury fantastycznej (niżej podejm ę - niełatw ą
- próbę jej zdefiniowania); wszak i tam przedmiotem kreacji bywają abstrakcje,
rzeczy niebyłe i niebywałe. Jednak już kolejne zdanie z tekstu Opary mnoży
wątpliwości: „Jest więc [filozofia - J.S.] swoistą alpinistyką umysłową, zajęciem
trudnym, nie dla wszystkich przystępnym i dostępnym. Elitarność to trwała ce
cha filozofii, a wszelkie marzenia o jej powszechności są równie naiwne, jak
projekty szerokiej popularyzacji wyższej matematyki”2. Tymczasem w przypad
ku literatury fantastycznej (szczególnie w jej masowej odmianie science fiction 3,
która będzie przede wszystkim przedmiotem moich zainteresowań) trudno mó
wić o jakiejkolwiek „alpinistyce umysłowej”, raczej mamy tu do czynienia z „in
telektualną gum ą do żucia”. Fantastyka jest literaturą groszową, wagonową, nie
wybredną rozrywką. Nie zawsze jednak. Zdarzają się twórcy tacy jak Stanisław
Lem, Philip K. Dick czy Jacek Dukaj, w twórczości których intelektualny prze
kaz doznaje wzmocnienia właśnie dzięki inspiracjom nauką i rozważaniami fi
lozoficznymi - co sytuuje ich raczej w wysokich rejestrach.
Zestawia Opara mity (niewątpliwie jedno z istotnych źródeł współczesnej li
teratury fantastycznej), które wymagają wszak wiary, a opierają się na tezach bez
dowodu, z filozofią szukającą rozwiązań w granicach rozumu, dbającą o logicz
1 S. Opara, Przedmiot i sposoby uprawiania filozofii, (w:) S. Opara, A. Kucner, B. Zielewska-Rudnicka (red.), Podstawy filozofii, Wyd. UWM, Olsztyn 2009, s. 11.
2 Ibidem.
3 Zamiennie będę stosował polski odpowiednik - „fantastyka naukowa”, choć tożsamość
tych określeń nie do końca jest oczywista. Zainteresowanych różnicami leksykalnymi odsyłam
do mego tekstu Ontologia w fantastyce, (w:) A. Bastek, G. Pacewicz (red.), Z punktu widzenia
ontologii, Wyd. UWM, Olsztyn 2012, s. 84-85 (przypis). Pisze o tym problemie również Ry
szard Handke. Zob. idem, Wokół tożsamości science fiction, „Fantastyka” 1985, nr 4, s. 57.
Filozofia fantastyki
279
ną koherencję. „Mit jest egalitarny, filozofia elitarna”4 - powiada Stefan Opara.
Ale właśnie fantastyka w wykonaniu wymienionych wyżej autorów bywa kohe
rentna wewnętrznie, logicznie niesprzeczna. Zmiany, swoiste „mutacje” opisywa
nego świata m ogą być niecodzienne, niezwykłe, obarczone niskim prawdopodo
bieństw em spełnień (podobnie ja k niektóre system y filozoficzne - choćby
idealizm obiektywny Platona), ale wewnętrznej koherencji, dbałości o spójność
logiczną odmówić im nie sposób.
1. Próba definicji
Zacznijmy od pojęcia fantastyki. „Najbardziej rozpowszechnione sądy o fan
tastyce - to rozumienie jej jako zbioru utworów, w których opisane są zdarzenia,
postaci, sytuacje lub przedmioty niemożliwe, niespotykane w rzeczywistości co
dziennej, lub wręcz mało prawdopodobne”5. W opinii wielu komentatorów takie
obiegowe opinie o fantastyce nie pozostają bez wpływu na próby teoretycznych
jej ujęć. Przytoczę, za Andrzejem Zgorzelskim, definicję fantastyki sform uło
w aną przez teoretyka literatury Rudolfa Schmerla: „Fantastyka [...] jest rozmyśl
nym i celowym zaprzeczeniem naszego doświadczenia, rozmyślnym przedstawie
niem rzeczy niemożliwych. Jej metody to użycie czasowego lub przestrzennego
dystansu, postaci lub innych zabiegów, których istota lub cechy nie m ogą być
sprawdzone według zwykłych kryteriów wiarygodności stosowanych w przypad
ku powieści. I jest ona adresowana do typowego czytelnika w ramach kultury
o takim poziomie skomplikowania, który umożliwia owemu czytelnikowi rozpo
znanie niemożliwości”6. Ostatnie frazy tej definicji podkreślają „niskie urodzenie”
fantastyki, ale zarazem wskazują na jej rolę „translacyjną” - otóż fantastyka moż
liwie prostym językiem „tłumaczy” skomplikowaną rzeczywistość szerokiemu
gronu odbiorców. Szczególnie jest to istotne w wypadku specyficznego odgałę
zienia twórczości fantastycznej - science fiction. To naukowa fantastyka ma wła
śnie objaśniać nam meandry dzisiejszej cywilizacji i jej niewstrzymanego pędu.
O kłopotach związanych z usiłowaniem zdefiniowania gatunku science fic
tion rozwodziłem się szeroko w książce, do której odsyłam zainteresowanych7;
tutaj zamieszczam skrócony wynik tych prób.
Najczęściej spotkać się można w literaturze przedmiotu z definicjami odno
szącymi się do osiągnięć ludzkiej technologii, które ekspediowane są w przy
4 S. Opara, op. cit., s. 13.
5 A. Zgorzelski, Fantastyka, utopia, science fiction, PWN, Warszawa 1980, s. 14.
6 R.B. Schmerl, Fantasy as Technique, „The Virginia Quaterly Review” 1967, nr 4, s. 654.
Cyt. za: A. Zgorzelski, op. cit., s. 15.
7 Zob. J. Sobota, Konflikty moralne. Literatura fantastycznonaukowa jako próba symulacji
sytuacji konfliktowych, Wyd. UWM, Olsztyn 2011, s. 153-157.
280
Jacek Sobota
szłość i tam wzmacniane ku granicom wyobraźni - definicje te określają litera
turę science fiction jako swoistą „rzeczniczkę” postępu linearnego ludzkości.
Kingsley Amis proponuje taką oto definicję: „Science fiction jest klasą narracji
prozatorskiej przedstawiającą sytuacje, które nie mogłyby się zdarzyć w świecie, jaki znamy, ale są hipotetycznie postulowane na podstawie jakiegoś odkry
cia naukowego lub technicznego, albo pseudonaukowego lub pseudotechnicznego, pochodzenia ziemskiego lub pozaziemskiego”8. Jest to, rzecz jasna, definicja
bardzo zawężająca pole zainteresowań współczesnej literatury SF; podejmującej
w szak - w swych szczytowych osiągnięciach - wysiłek określenia istoty czło
wieczeństwa w warunkach skrajnych docisków technologicznych i cywilizacyj
nych; poruszającej zagadnienia antropologiczne, epistemologiczne czy ontologiczne. Znacznie zatem bardziej zadowalająca wydaje się definicja sformułowana
przez praktyka, znanego autora SF Briana Aldissa: „Science fiction jest poszuki
waniem definicji człowieka i jego statusu we wszechświecie, umieszczonym
w naszym zaawansowanym, lecz chaotycznym stanie wiedzy i w sposób charak
terystyczny wyrażonym w gotyckiej lub postgotyckiej formie”9. Pisarz podkre
śla tu silne akcenty antropologiczne w literaturze SF i jednocześnie odwołuje się
do korzeni gatunku, czyli gotyckich opowieści Mary Shelley (Frankenstein) czy
Roberta L. Stevensona (Doktor Jekyll i pan Hyde).
Inną istotną cechą literatury SF podkreślaną przez komentatorów jest zmia
na - zazwyczaj w wym iarze cywilizacyjnym i społecznym. „Science fiction
- uważa James Gunn -je st gałęzią literatury, która zajmuje się opisem wpływu
zmian na ludzi mieszkających w świecie realnym, obserwowanym na tle przeszło
ści, przyszłości lub też z odległości. Często opowiada o zmianach zachodzących
w świecie nauki lub techniki, a zazwyczaj dotyczy spraw, których znaczenie
względne jest większe niż znaczenie jednostki czy społeczeństwa; niebezpieczeń
stwo często tu zagraża cywilizacji lub całej rasie”10.
Jean-Baptiste Baronian uważa, że podstawą fabuły w utworze fantastycznonaukowym nie musi być bynajmniej problematyka naukowa czy technologiczna,
ale również - co godne podkreślenia - polityczna lub filozoficzna11. Jeśli zasta
nowimy się nad genezą gatunku, tożsamość fantastyki naukowej i filozofii jesz
cze wyraźniej się objawi. Science fiction ma swoje trzy podstawowe źródła. Jej
ukorzenienie w baśni podkreśla Roger Caillois12. Ale zaznacza się również po
8 K. Amis, Nowe mapy piekła, tłum. L. Jęczmyk, (w:) R. Handke, L. Jęczmyk, B. Okólska
(red.), Spór o SF, Wyd. Poznańskie, Poznań 1989, s. 13.
9 B.W. Aldiss, Billion Year Spree. The True Story off Science Fiction, London 1973, s. 8.
10 J. Gunn, Droga do science fiction, t. 1: Od Gilgamesza do Wellsa, Alfa, Warszawa
1985, s. 9.
11 Zob. J.-B. Baronian, Czy istnieje czysta science fiction?, tłum. B. Okólska, (w:) Spór
o SF..., s. 105.
12 Zob. R. Caillois, Od baśni do science fiction, tłum. J. Lisowski, (w:) idem, Odpowie
dzialność i styl. Eseje, PIW, Warszawa 1967, s. 32-34.
Filozofia fantastyki
281
winowactwo tego typu utworów z pow iastką filozoficzną (sposób ilustracji tez
światopoglądowych lub moralnych, co daje autorom literatury SF asumpt do po
pularyzacji tem atyki uwikłanej w problem y cywilizacji, fantastyka staje się
„ośrodkiem satyry społeczno-obyczajowej, form ą krytyki urządzeń politycz
nych” 13), a także z utopią (tendencje do poszukiwań wzorcowo zorganizowa
nych społeczeństw, projektów sprawiedliwych ustrojów państwowych; pisarze SF
polem izują również często z utopijnymi projektami przyszłych społeczeństw,
tworząc antyutopie czy dystopie).
Dalsze swe rozważania ograniczę do dwu obszarów zagadnień: ontologii
i epistemologii w fantastyce; wydaje się bowiem, że w tych właśnie polach te
m atycznych tożsamość eksploracji fantastycznych i filozoficznych spekulacji
jaw i się najwyraźniej.
2. Ontologia fantastyczna
Problematyce zagadnień ontologicznych w literaturze fantastycznej poświę
ciłem osobny artykuł14; z racji podjętej tu tematyki trzeba jednak choćby zasy
gnalizować najistotniejsze zagadnienia. Oczywiście, rysuje się tu podstawowa
wątpliwość, najlepiej chyba ujęta przez Józefa Lipca, który uważa, że żadne
istotne twierdzenie ontologiczne nie nadaje się do przeniesienia na teren niesamoistnego świata wytworów ludzkiego ducha15. Można jednak konfrontować ten
pogląd ze słynnym passusem Parmenidesa („Tym samym jest bowiem być po
myślanym i być”), albo współczesnymi bardziej poglądami adeptów szkoły Brentana-Twardowskiego, którzy uważali, jakoby opisywanie i badanie rzeczy nieist
niejących je st ja k najbardziej m ożliw e16. Pam iętać jednak trzeba o tym, że
rzeczywistość empiryczna i świat fikcyjny różnią się sposobem istnienia. Różni
cę między empirią i rzeczywistością przedstawioną dzieła dobrze ilustrują uwa
gi Romana Ingardena o quasi-sądach17. Podobnie Jurij Lotman uważa, iż kształt
świata w dziele fikcji artystycznej nie jest tożsamy ze światem obiektywnie ist
niejącym, co ciekawe - niezależnie od tego, czy jest on budowany „realistycz
nie”, czy też „fantastycznie” 18.
13 A. Niewiadowski, Literatura fantastycznonaukowa, WN PWN, Warszawa 1992, s. 20.
14 Zob. J. Sobota, Ontologia w fantastyce, s. 81-106.
15 Zob. J. Lipiec, Ontologia świata realnego, WN PWN, Warszawa 1979, s. 5.
16 Z powodów oczywistych będę się tu opowiadał za drugim z prezentowanych poglądów.
17 Zob. R. Ingarden, O dziele literackim, PWN, Warszawa 1960, s. 229-244.
18 Zob. J.M. Lotman, O znaczeniach we wtórnych systemach modelujących, „Pamiętnik Li
teracki” 1969, z. 1, s. 291-293. Co ciekawe samo w sobie - oznacza bowiem, że każda forma
literackiego ujęcia świata, również tzw. „realizm”, zawsze jest formą kreacji wyobraźni. Nawet
proza dokumentalna obarczona jest „garbem” fikcji - świadczy o tym choćby spór wokół książ
ki Artura Domosławskiego Kapuściński non-fiction, której autor poddaje w wątpliwość walor
dokumentalny niektórych dzieł Kapuścińskiego.
282
Jacek Sobota
Trzy główne nurty literatury fantastycznej: baśń (wraz z jej współczesną od
mianą, a mianowicie fantasy), literatura grozy oraz science fiction różnią się mię
dzy sobą m.in. sposobem kreacji świata przedstawionego - już ta problematyka
ekspediuje nas w rejony zagadnień ontologicznych. Roger Caillois w swym słyn
nym i przywoływanym już tu eseju dokonuje ontologicznego rozróżnienia pojęć
„baśń” i „fantastyka”. Baśniowość ma być, w jego opinii, „światem cudowności”,
w którym element nadprzyrodzony jest właściwie częścią struktury prezentowane
go świata, czymś codziennym i oczywistym. Fantastyka natomiast odbierana jest
przez francuskiego eseistę jako „manifestacja skandalu”, element rozdarcia rze
czywistości, rodzaj wyłomu czy też włamania do rzeczywistości nas otaczającej.
Innymi słowy, zdarzenie cudowne w baśni konstytuuje strukturę rzeczywistości;
w fantastyce zaś podważa stabilność świata19.
Podstawowym założeniem fantastyki ma być niewzruszoność świata rzeczy
wistego, która manifestowana jest w utworach tego typu wyłącznie w tym celu,
by tym intensywniej ją podważyć. Im bardziej realistycznie kreślone jest otocze
nie, tzw. życie codzienne postaci, tym mocniej uderzy czytelnika pojawienie się
upiora lub latającego talerza. Jest to zatem rodzaj literackiego chwytu, którego
wymiar ma charakter pragmatyczny, obliczony na wywołanie pożądanego efek
tu. Zarazem przekłada się to na istotne konsekwencje dla wyimaginowanej ontologii przedstawionego w fantastycznym utworze świata20.
Stanisław Lem pogłębia jeszcze ontologiczne specyfikacje Cailloisa. Według
polskiego pisarza, baśń klasyczna m a charakter całkowicie pozaempiryczny; fan
tastyka naukowa - zupełnie empiryczny; natomiast opowieści niesamowite mają
być „terenem przygranicznym”, gdzie lokalnie i incydentalnie świat pozaempi19 Zob. R. Caillois, op. cit., s. 32-33.
20 Zob. J. Sobota, Ontologia w fantastyce, s. 84. Tymczasem Andrzej Zgorzelski zwraca
uwagę na stopniowalność normalności świata fikcji i swoisty „efekt przyzwyczajenia” postaci
fikcyjnych do nagle objawionej nadzwyczajności. Oddajmy mu głos: „»Normalność« świata fik
cji jest także wartością dającą się stopniować. Przełamanie bowiem dotychczasowych praw
świata tekstu zakłada jednocześnie wprowadzenie nowych reguł i »powiadomienie« o nich za
równo bohaterów, jak i adresata. Stąd wystarczy czasem, aby przełamanie takie wydarzyło się
tylko raz, a cały świat przybiera odmienną postać. W toku akcji zdziwienie więc czy inne reak
cje postaci wyrażone będą zwykle tylko w pewnej części utworu operującej fantastyką. W miarę
toku narracji postępuje bowiem proces przyzwyczajania się (i bohaterów, i adresata) do zmie
nionych reguł świata fikcji. Podstawowe wyznaczniki fantastyki zanikają jak gdyby w tekście,
lecz trwają cały czas bezpośrednie skutki wprowadzonego wcześniej zabiegu: uprawomocniona
zmiana reguł »normalności« w świecie przedstawionym”. A. Zgorzelski, op. cit., s. 22-23.
Można by zresztą powiedzieć, że odbiorca/czytelnik nie tylko przyzwyczaja się do nadzwyczaj
nych, fantastycznych zdarzeń rozdzierających codzienność, ale wręcz oczekuje owych brewerii.
Konwencja fantastyki funkcjonuje bowiem jako pewien rodzaj umowy między czytelnikiem
a autorem. Chodzi tu o postawę tzw. zawieszenia niewiary - jest to warunek sine qua non od
bioru fantastyki. Wyzbywamy się zatem - częściowo i czasowo - odruchów zdrowego rozsądku,
by odbiór dzieła fantastycznego przebiegał bez zakłóceń.
Filozofia fantastyki
283
ryczny dokonuje dotkliwych wyłomów w obowiązującej empirii - jest to zara
zem styk obu tych porządków. „Wedle ontologicznych jakości świat bajki jest
jakby cały z ducha utkany; świat science fiction - z materii, a świat grozy - to
strefa frontowa, wzdłuż której odbywa się wzajemne przenikanie i bitewne ście
ranie tamtych światów”21.
Zwraca również Lem uwagę na pew ną zastanawiającą cechę ontologiczną
bajki, czyli „harmonię przedustawną wszelkich spełnień”22. Świat baśni okazuje
się niemal doskonałym homeostatem, który zmierza do równowagi - zło i dobro
dzielone są równomiernie; zwieńczenia historii natomiast zgodne z w agą win
i zasług. Rzeczywistością baśniową zawiaduje bowiem coś, co można by nazwać
„sterownikiem aksjologicznym”. W opinii autora Solaris w świecie bajki „chodzi
o taką ontologię, w której najwyższą instancją kauzalizmu są wartości: fizyka tego
świata jest jak biologia naszego ciała, co każdą zadaną ranę w końcu zagoi”23.
Rzecz ma się nieco inaczej w przypadku współczesnej mutacji dawnej baśni,
czyli tzw. fantasy w rozlicznych jej odmianach. Od bajki odróżniają j ą apliko
wanie „zastrzyków losowości” - determinacja moralna nie paraliżuje fabuły ani
postaci w tym stopniu, co w baśni. Stanisław Lem uważa - i wypada się z nim
zgodzić - że bajka to gra o sumie zerowej, a fantasy o niezerowej. W bajkach
mamy aksjologiczno-ontologiczne zbilansowania arytmetycznie doskonałe; tym
czasem gry niezerowe, jak wiadomo, charakteryzują się tym, że klęski nie po
siadają swych symetrycznych przeciwwag - i tak jest w świecie fantasy (rów
nież w świecie rzeczywistym)24.
21 S. Lem, Fantastyka i futurologia, t. 1, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1989, s. 93.
22 Ibidem.
23 Ibidem.
24 Zob. ibidem, s. 98. W innym miejscu pozwoliłem sobie ów „obszar nieoznaczoności”
w fantasy, ów teren niepodległy żelaznym baśniowym determinacjom aksjologicznym, porównać
do podobnego ontologicznego zabiegu dokonanego ongiś przez Epikura - jego koncepcji parenklizy, uchylającej lokalnie atomistyczny determinizm. Epikur drobnym pozornie zabiegiem wpro
wadza do rzeczywistości materialnej element przypadku, a co za tym idzie - wolności. Podobnie
autorzy fantasy obdarowują swych bohaterów wolnością, zwiększając zakres ich odpowiedzialno
ści za czyny własne i ich skutki (zob. J. Sobota, Ontologia w fantastyce, s. 88). Innym problemem
z zakresu ontologii jest zagadnienie stochastyczności bądź determinacji rzeczywistości. Ciekawie
- i jakże paradoksalnie - ilustruje ów problem Jorge Luis Borges w noweli Loteria babilońska.
Pomysł wyjściowy jest taki, że wszystkie role społeczne wyznaczane są poprzez losowanie; rychło
jednak zachłanność przypadkowych rozwiązań (nieprzypadkowo jednak, o paradoksie, skodyfikowanych - loteria wszak jest swoistym bogiem swej boskości nieświadomym, którego wyroki są
nieodwołalne) rozrasta się i pochłania coraz to nowe obszary życia - loteria decyduje już nie tylko
o rolach społecznych, ale i innych zdarzeniach. W końcu nie można już rozróżnić między wypad
kiem „naturalnym” a takim, który został zdeterminowany wyciągniętym loteryjnym losem. Wedle
Lema mamy tu do czynienia z „paradoksalnym zjednoczeniem zupełnej predeterminacji i zupełnej
losowości: albowiem w tym świecie tak samo wszystko wprawdzie jest nieprzewidywalne wskutek
przypadkowości, jak w naszym, lecz sama owa losowość stanowi wynik predeterminowanej opera
cji loteryjnej!” - zob. S. Lem, Fantastyka i futurologia, t. II, s. 389.
284
Jacek Sobota
Zagadnieniem stricte ontologicznym są również postulowane przez twórców
fantastyki naukowej „światy równoległe”, będące swoistą polemiką ze znanym
twierdzeniem autorów różnego typu teodycei, jakobyśm y żyli na najdoskonal
szym z możliwych światów. Otóż bynajmniej - zdają się mówić twórcy fanta
styki - można sobie wyobrazić światy lepiej urządzone25. Można również, rzecz
jasna, wyobrazić sobie światy urządzone od naszej naoczności znacznie gorzej,
a znakomitą egzemplifikacją tej drugiej tendencji jest klasyczna powieść Philipa K. Dicka Człowiek z Wysokiego Zamku. Dick dokonuje klasycznego zabiegu
„rozwidlenia” historii - w rzeczywistości powieściowej II wojnę światową wy
grywają państwa Osi i Stany Zjednoczone znajdują się pod okupacją japońską.
3. Epistemologia w fantastyce
Tematykę epistemologiczną występującą w literaturze science fiction można
by podzielić na trzy grupy zagadnień. Po pierwsze, byłaby to prognostyka - na
ile wróżby fantastów oparte są na rzetelnej wiedzy naukowej i przewidują przy
szły stan rzeczy: cywilizacji, społeczeństwa etc. Wydaje się - ujmując rzecz sta
tystycznie - że wartość predykcji fantastycznych jest nikła; przykład pierwszy
z brzegu - nie przypominam sobie dzieła fantastycznego, którego autor przewi
działby pojawienie się telefonu komórkowego oraz skali i doniosłości oddziały
wań (bywa, że pustoszących) tego wynalazku na społeczeństwo.
Daleko bardziej interesująco rysują się dwa pozostałe obszary eksploracji te
matyki poznawczej w SF, np. kwestia rzeczywistości wirtualnej, czyli „mózgów
w słojach”26, jednak pisałem o tym w innym miejscu27. Trzecim możliwym uję
25 Szerzej piszę o tym w przywoływanym tu już artykule Ontologia w fantastyce (s. 90-97),
dostrzegam tam również pewną korespondencję między imaginacjami światotwórczymi fantastów a ontologicznym sporem o possibilia (possibilizm-aktualizm).
26 Wynalazcą idei rzeczywistości wirtualnej obwołał się pod koniec lat 60. ubiegłego wie
ku Stanisław Lem. W nomenklaturze autora Niezwyciężonego widnieje jednak inne określenie
- „fantomatyka”.
27 W artykule Ontologia w fantastyce (s. 102-105) przywołuję kilka niezwykle interesują
cych utworów poruszających się w obszarze rozważań kreacji swoistego inner space - we
wnętrznej przestrzeni komputerowych „trzewi” znakomicie imitujących rzeczywistość. Takim
tekstem jest opowiadanie Stanisława Lema Ze wspomnień Ijona Tichego, gdzie występuje kom
puter doskonale „podrabiający” receptory i analizatory człowieka. W elektronicznych skrzyniach
egzystują sztuczne świadomości, nieświadome jednak swych sztuczności i Lem wyciąga z tej
sytuacji daleko idące konsekwencje - spreparowane byty poszukują sensu świata, wytwarzają
wnet swoistą metafizykę, odwołując się do „transcendencji”, która powołała je do istnienia.
Transcendowanym bytem okazuje się... programista komputerowy. Z analogiczną problematyką
mierzy się w noweli zatytułowanej Elektryczna mrówka Philip K. Dick. Bohater opowieści
w dość przypadkowych okolicznościach dowiaduje się, że jest imitującym człowieka urządze
niem, swoistym androidem. Udaje mu się dotrzeć do własnego oprogramowania, które występuje
Filozofia fantastyki
285
ciem rzeczonej tematyki (i na tym się skoncentruję) jest zagadnienie kontaktu
ludzkości z innymi rasami sianymi przez fantastów po kosmosie niezwykle gę
sto. Czy kom unikacja m iędzy rozumami zupełnie sobie obcymi jest w ogóle
możliwa? Kwestie poruszane w „obcologicznej” odmianie fantastyki wykracza
ją zresztą poza jurysdykcję epistemologii - stają się rozważaniami ontologicznymi (piętrowość stopni świadomości we Wszechświecie; kwestia genezy rasy
ludzkiej itp.), a także antropologicznymi.
Pomińmy milczeniem większość naukowej fantastyki, gdzie temat kontaktu
realizowany jest konwencjonalnie - Obcy m ów ią płynną angielszczyzną albo
okazują się istotami krwiożerczymi, łaknącymi ludzkich organów; przez co miast
obiektem komunikatów, stajemy się obiektami agresji. O wiele bardziej intere
sujące są te utwory, które wykazują trudność bądź absolutny brak możliwości
kontaktu. Powieści i opowiadania, w których Obcy są niezwykłym kontrapunk
tem dla naszego człowieczeństwa, rodzajem „krzywego zwierciadła” antropolo
gicznego, w którym odbijają się nasze cechy - wykoślawione, a może uwypu
klone? Zarazem ich autorzy rezygnują z konwencjonalnego antropocentryzmu
- nie jesteśm y sami w tej (pęczniejącej na skutek naszych rosnących możliwo
ści poznawczych) rzeczywistości; być może nie jesteśmy wcale tacy nadzwyczaj
ni, jedyni w swoim rodzaju? Swoistą ewolucję literatury SF, przejście od prymi
tywnych realizacji tematu do większych sublimacji, dostrzega znawca twórczości
Stanisława Lema (i nie tylko) Jerzy Jarzębski: „Kreacje Obcych ewoluowały na
przestrzeni dziesięcioleci czy stuleci rozwoju fantastyki równolegle do ewolucji
problematyki kontaktu. W fantastyce pierwotnej - tej, która natchnienie czerpa
ła jeszcze z mitologii - istoty myślące zasadniczo od ludzi odmiennie nie dawa
ły się jeszcze pomyśleć. [...] W pierwszych powieściach, które moglibyśmy za
liczyć do science fiction, a które wprowadzają do fabuły postacie Obcych, króluje
z kolei antropomorfizm: niezależnie od wyglądu zewnętrznego i miejsca zamiesz
kania istoty pozaziemskie zachowują się i m yślą podobnie do ludzi. Dopiero
w ostatnich dziesięcioleciach pojawiają się próby wykoncypowania cywilizacji
czy istot zasadniczo ahumanistycznych, przy których opisie ziemskie kategorie
już nie wystarczają, a kontakt napotyka przeszkody trudne lub niemożliwe do pokonania”28.
w tekście pod postacią perforowanej taśmy (pamiętajmy, że nowela powstała w latach 60. XX w.).
Dokonując szeregu eksperymentów epistemologicznych, czyli po prostu nakłuwając taśmę, bo
hater obserwuje zdumiewające zmiany w percepcji rzeczywistości. Jego odbiór „świata” jest bo
wiem uzależniony od oprogramowania, a „rzeczywistość” go rzekomo otaczająca jest światem
swoiście „sprywatyzowanym”. Najlepiej istotę problemu epistemologicznego związanego z ta
kim zapętleniem rzeczywistości oddaje Lem, który uznaje, że zwrotność połączeń mózgu ze
źródłem informacji oznacza niemożność wyjścia z obrębu fikcji. Nawet jeśli akt takiego „wyj
ścia” następuje, nigdy nie ma pewności, żeśmy oto nie wkroczyli na kolejne piętro mistyfikacji
- konstrukt taki końca zda się nie posiadać. Zob. S. Lem, Fantastyka i futurologia, s. 172.
28 J. Jarzębski, Wszechświat Lema, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002, s. 212.
286
Jacek Sobota
Najintensywniej bodaj tematyka „kontaktu niemożliwego” zarysowana jest
w powieści Solaris (1961) Stanisława Lema. Grupa naukowców bada tytułową pla
netę pokrytą monstrualnym oceanem plazmy, który może, lecz nie musi być istotą
inteligentną. Wszelkie usiłowania poznawcze spełzają na niczym - wyniki żadne
go pomiaru nie potwierdzają się choćby dwukrotnie. Wydaje się (to jednak tylko
hipoteza), że ocean odwzajemnia ludzkie zainteresowania badawcze - i poddaje
eksperymentom eksperymentatorów. Wytwarza tzw. twory F - zmaterializowane
projekcje podświadomości ziemskich naukowców (np. w postaci dawno zmarłych
bliskich osób). Odżywają stare spory filozoficzne - kwestie stosunku materii i du
cha, świadomości. „Czy możliwe jest myślenie bez świadomości?! - pyta jeden
z bohaterów powieści - Ale czy zachodzące w oceanie procesy można nazwać my
śleniem? Czy góra to bardzo wielki kamień? Czy planeta to ogromna góra?”29.
Manfred Geier uważa właśnie Solaris za znakomitą egzemplifikację proble
mów z zakresu filozofii języka. Niepodległość oceanu jakimkolwiek zabiegom
eksperymentalnym oznacza tyle, że znak językowy, wyrażający jakieś ogólne zja
wisko lub reakcję, nie może po prostu oddać w żaden sposób rzeczywistości oce
anu; ten bowiem nie dopuszcza do iteracji wyników. Nadto ludzie przez okulary
swego znaczącego języka potrafią przyjmować do wiadomości jedynie te fragmen
ty rzeczywistości, które są im znane dzięki powtarzalnemu doświadczeniu własne
go świata, a „ocean jako egzystencja obca jest dla nich bezwarunkowo niepojmowalny”30. Jest to sytuacja, w której badający rzeczywistość uczony znajduje się
- jak określa to Alina Motycka - w „poznawczym punkcie zerowym i niejako
sam na sam z narastającymi anomaliami, wobec których zastana teoria staje się
bezradna. [...] Bezużyteczna okazuje się również zdolność podmiotu zwana ro
zumem (a więc ten doskonały zestaw schematów i procedur demonstratywnych),
którą to uczony wprawdzie posiada, ale w sytuacji tu opisanej nie ma jej do czego
użyć. Jest to więc sytuacja poznawcza, którą filozofowie nauki nazywają kryzy
sem, a egzystencjaliści (za Karlem Jaspersem) nazwaliby j ą sytuacją graniczną”31.
Wobec bezradności paradygmatu scjentologicznego m nożą się wyjaśnienia
metafizyczne, a sprzyjają temu fenomeny zmartwychwstań. Pojawia się koncep
cja interpretująca ocean jako „kalekiego Boga32” - figura ta często zresztą w y
29 S. Lem, Solaris, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1961, s. 26.
30 M. Geier, Fantastyczny ocean Stanisława Lema (Przyczynek do semantycznej interpreta
cji powieści „Solaris"), tłum. R. Wojnakowski, (w:) J. Jarzębski (red.), Lem w oczach krytyki
światowej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1989, s. 168.
31 A. Motycka, Czynności poznawcze w nauce a epistemologia, (w:) M. Hetmański (red.),
Epistemologia współcześnie, Universitas, Kraków 2007, s. 112.
32 Według Jarzębskiego pojęcie „kalekiego Boga” formułowane jest w Solaris - jak się
wyraził - „dość nieodpowiedzialnie”. Podobna figura występuje również w innych utworach
Lema - warto wymienić Głos Pana czy Nową Kosmogonię, gdzie pisarz rysuje wizję nieciągłej
hierarchii światów i Rozumów. Rozum wyższy - jako kreator niższej postaci bytów myślących
- byłby od nich oddzielony barierą dla nich nieprzebytą, sam jednak zachowuje możliwość
ograniczonego wpływu na ich życie. Zob. J. Jarzębski, op. cit., s. 145.
Filozofia fantastyki
287
stępuje w twórczości Lema w przeróżnych kontekstach. I znów koresponduje to
znakomicie z konstatacjami Motyckiej: „Uczony w sytuacji chaosu, jaki narasta
w nauce kryzysowej i wobec którego jest bezradny [...], dokonuje zwrotu (regres)
ku treściom, które nie są wyrażone w języku nauki, lecz przynależą do porządku
myślenia mityczno-metafizycznego. Sama zaś czynność (regres) nie mieści się
w żadnych racjonalnych standardach postępowania naukowego, nie jest wyzna
czona przez żadną procedurę rozumu naukowego ani też świadomie planowana
przez uczonego, który traktuje j ą raczej jak swoistą ucieczkę”33.
Jako swoisty „dramat poznawczy” można również określić interesującą po
wieść Petera Wattsa Slepowidzenie. Ludzkość na drodze swej kosmicznej eks
ploatacji spotyka zadziwiającą rasę tzw. Wężydeł - istot, których pojedynczy
przedstawiciele pozbawieni są samoświadomości, lecz tworzą - być może - ro
dzaj „świadomości kolektywnej”. Rzecz jasna, podobnie jak miało to miejsce
w powieści Lema, i tu wszelkie wnioski na temat Obcych m ają charakter wąt
pliwych hipotez. Przy czym skuteczność i wydolność działań Wężydeł budzi po
ważne obawy członków misji badawczej. Wprowadza również ten rodzaj auto
refleksji, który burzy dobre samopoczucie gatunku Homo sapiens. Czy nasza
samoświadomość, zdolność do myślenia jest istotnie atutem czy balastem w konfTontacji z przeciwnikiem (?) tak bardzo przewyższającym ludzi choćby szybko
ścią reakcji w sytuacji kryzysowej? Tymczasem ludzka świadomość opisywana
jest przez Wattsa w następujący sposób: „Układ słabnie i spowalnia. Postrzega
nie trwa teraz o wiele dłużej - trzeba ocenić dane wejściowe, podumać nad nimi,
podjąć decyzję, jak robią to świadome istoty. Lecz kiedy widzisz nagłą falę wody
albo z trawy wyskakuje na ciebie lew, wypasiona samoświadomość to luksus, na
który cię nie stać. Najlepiej sprawdza się pień mózgu. Dostrzega niebezpieczeń
stwo, przejmuje ciało i reaguje sto razy szybciej niż ten stary tłuścioch w fotelu
prezesa na piętrze; ale z każdym kolejnym pokoleniem coraz trudniej jest to ob
chodzić - tę skrzypiącą neurologiczną biurokrację. Ja marnuje energię i moc
przetwarzania, obsesyjnie, aż po psychozę, skupione na samym sobie. Wężydła
go nie potrzebują, wężydła są oszczędniejsze. Z prostszą biochemią, z mniejszym
mózgiem, pozbawione narzędzi, nawet części własnego metabolizmu - myślą,
a ty nie dorastasz im do pięt. Ukrywają swój język przed tobą, rozmawiają przed
twoim nosem. [...] Um ieją obrócić przeciwko tobie twoje własne postrzeganie.
Podróżują do gwiazd. Oto, co potrafi nieobciążona samoświadomością inteligencja”34. I dalej: „Wyobraź sobie, że jesteś wężydłem. Wyobraź sobie, że masz in
telekt, ale żadnego zrozumienia, masz plany, ale nie świadomość. W twoich ob
wodach szemrzą strategie przetrwania osobniczego i gatunkowego, elastyczne,
inteligentne, nawet korzystające z technologii, ale nie monitoruje ich żaden inny
33 Ibidem.
34 P. Watts, Slepowidzenie, tłum. W. M. Próchniewicz, Mag, Warszawa 2008, s. 257-258.
288
Jacek Sobota
układ. Możesz pomyśleć o wszystkim, ale niczego nie jesteś świadom. Nie da
się wyobrazić sobie czegoś takiego, prawda? Nawet sam termin »istota« w jakiś
niejasny, ale fundamentalny sposób nie pasuje”35. Jest to zatem konfrontacja już
nie intelektów, nawet nie systemów wartości, lecz chyżości i wydolności percep
cji. Potężniejszej dekonstrukcji wysokiego mniemania o gatunku Homo sapiens
dawno nie było - skoro źródło naszych największych ewolucyjnych sukcesów,
czyli samoświadoma inteligencja, okazuje się balastem poznawczym i źródłem
dotkliwej porażki.
Z kolei największą - nie da się chyba inaczej tego określić - desperację po
znawczą prezentują bohaterowie noweli Jacka Dukaja Szkoła36. Ludzka cywiliza
cja podczas eksploracji przestrzeni kosmicznej natyka się na Obcych całkowicie
różniących się od nas biologicznie. Przypuszcza się, że procesy percepcji rzeczy
wistości, myślenia przebiegają u nich na zupełnie innym poziomie niż u ludzi.
Wszelkie próby porozumienia wydają się niemożnością; cywilizacyjny konflikt
jest nie do uniknięcia. Ziemianie podejmują radykalną próbę nawiązania kontaktu
- mianowicie bioformują jednego z przedstawicieli własnego gatunku, czyli prze
istaczają go w formę życia jak najbardziej zbliżoną do postaci Obcych. Opisy
stanów wewnętrznych transformowanego stopniowo osobnika ocierają się o gra
nice języka, co było oczywiście autorskim zamiarem Dukaja. W noweli stawia
ny jest szereg kwestii istotnych filozoficznie - przede wszystkim pada tu pyta
nie o granice człowieczeństwa. Czy ludzkość nie posuwa się za daleko w swych
roszczeniach poznawczych? Czy transformowany osobnik pozostanie - przynaj
mniej w jakimś stopniu - człowiekiem? Czy - jeśli kontakt z Obcymi w ogóle
nastąpi - ów człowiek-nieczłowiek będzie w stanie w ogóle zdać z niego ludz
kości relację? Oto próba zrozumienia obcości granicząca niemal z całkowitym
z nią utożsamieniem (w sensie jak najbardziej dosłownym).
Kwestiami związanymi z filozofią języka zajmuje się Samuel Delany w kla
sycznej powieści Babel-17 (1969)37. Babel-17 jest powieściową nazwą nieznane
go, sztucznego języka, próby deszyfracji którego stanowią oś fabularną powieści
Dalany’ego. Został on bowiem zastosowany jako broń w konflikcie międzycywilizacyjnym; obdarza każdego swego użytkownika niezwyczajną, niemal magicz
ną m ocą oddziaływania w stosunkach z ludźmi i rzeczami, jednocześnie jednak
wywiera hipnotyzujący wpływ na samego użytkownika. Swoista „dywersja lin
gwistyczna” polega więc na tym, że to język „używa” mówiącego nim czy też
myślącego w nim człowieka. Babel-17 charakteryzuje się tym, że nie ma w nim
formy „ja”; język ten nie zna form pierwszej osoby. To zbliża użytkownika do
poznawanej przez niego rzeczywistości; ludzie i rzeczy przestają być kategoria
mi osobnymi. Innymi słowy, rzeczona forma komunikacji niesie z sobą tyleż za35 Ibidem, s. 275.
36 J. Dukaj, Szkoła, „Nowa Fantastyka” 1996, nr 11.
37 Wyd. polskie: S. R. Delaney, Babel-17, tłum. J. Pers, Solaris, Stawiguda 2008.
Filozofia fantastyki
289
grożeń, co potencjalnych korzyści - miecz to obosieczny - wykorzystywana jest
jednak wyłącznie w celach agresywnych, zawłaszczających osobowości posłu
gujące się Babel-1738. Intrygujące, że owa bomba językowa zostaje rozbrojona
przez poetkę, która w rezultacie swych ekstremalnych doświadczeń językowych
potrafi stawić czoła niewolącemu wpływowi Babel-17. I to dopiero dzięki niej
sztuczny język zyskuje swój twórczy sens - głębiej rozjaśnia rzeczywistość (co
kolwiek miałoby to znaczyć), wytwarza nowe, ciaśniejsze związki między ludźmi
i te zdepersonalizowane, budzi w użytkowniku nieznane dotąd uczucia i myśli39.
Idee zawarte w opowieści Delaney’ego przypominają hipotezę Sapira-Whorfa (relatywizm językowy), i to w silnej jej wersji. W skrócie hipoteza ta głosi,
iż język determinuje myślenie, a nie odwrotnie. Nie zgodziłby się pewnie z taki
mi wnioskami lingwistyczny ewolucjonista Steven Pinker, który uważał, że zda
nia językowe są zazwyczaj nieprecyzyjne i wym agają określonych reguł stoso
wania, a także kontekstów; natom iast myśl jest jednoznaczna i nie wym aga
uzupełnień kontekstowych. Z tego też powodu, gdyby język miał służyć myśle
niu, a nie komunikacji, to w toku ewolucji przybrałby inną formę40. Innymi sło
wy - język mówiony i myśl to nie są kategorie tożsame. Język, wedle Pinkera,
nie został wytworzony po to, by wyrażać nasze stany wewnętrzne; być może stąd
bierze się w nas często poczucie swoistego „niespełnienia komunikacyjnego” .
Przeczucie owego niespełnienia przenika też bohaterów powieści Babel-17 - po
mysł wytworzenia sztucznego języka, który jednoczyłby myśl i język, łamał ba
riery poznawcze nie jest wcale sprzeczny z koncepcją Pinkera.
Zakończenie
„Nie jestem powieściopisarzem, tylko beletryzującym filozofem; swoje zdol
ności pisarskie wykorzystuję jako narzędzie do wypowiadania mojego postrze
gania świata. Istotą mojego pisania jest nie sztuka, ale prawda. Tak więc to, co
piszę, jest prawdą i nie m ogę zrobić nic, żeby j ą złagodzić ani czynem, ani wy
38 Mamy tu do czynienia z jednym z grzechów kanonicznych literatury fantastycznonaukowej - mianowicie opisem kategorii niemożliwej do opisania. Tak bywa, gdy autor obdarzony
przeciętną inteligencją relacjonuje życie wewnętrzne geniusza, mutanta bądź sztucznej inteligen
cji. Tak jest też z opisami niewyobrażalnego - w jaki sposób zobrazować opanowanie umysłu
przez sztuczny język? Delaney nie do końca satysfakcjonująco wywiązał się z tego zadania. Ale
czy jest to w ogóle możliwe?
39 Eike Barmeyer daje to asumpt do porównania idei języka Babel-17 do romantycznych
teorii języka poetyckiego i jego uniwersalnych, magicznych wpływów. Zob. E. Barmeyer, For
my komunikacji, tłum. K. Jachimczak, (w:) Spór o SF, s. 249.
40 Zob. S. Pinker, The Language Instict. The New Science o f Language and Mind, Penguin
Book, London 1994, s. 67. Cytuję za: Z. Muszyński, Epistemologiczne problemy w lingwistyce,
(w:) Epistemologia współcześnie, s. 250.
290
Jacek Sobota
jaśnieniem. Wydaje się to jednak w jakiś sposób pomagać wrażliwym i zagubio
nym osobom pewnego typu, za które się wypowiadam. Sądzę, że wiem, co łą
czy osoby, którym moje pisarstwo pomaga: to ludzie, którzy nie m ogą albo nie
chcą stępić swojego poczucia irracjonalności i tajemniczości świata. Dla nich
moja twórczość jest jednym i długim dyskursem na temat tego niewytłumaczal
nego świata, jest scalaniem i wykładem, analizą, odpowiedzią i osobistym wyznaniem”41.
Te słowa Philipa K. Dicka, legendarnego pisarza i proroka science fiction,
szaleńca, narkomana i intuicyjnego geniusza, znakomicie oddają podejście pisa
rza do fantastyki - traktowanej tu jako medium przekazujące treści istotne, filo
zoficzne. Jean Baudrillard opisuje Dicka jako pisarza obsesyjnie przekonanego
o fikcyjności otaczającej nas rzeczywistości, „grawitującego wokół dziury rze
czywistości, wokół dziury w przestrzeni wyobrażenia”42. To ten autor ma być
wedle francuskiego filozofa szczególnie predestynowany do roli wyraziciela du
cha czasu współczesności. Fantastyka wyrazicielką „prawdy” o naturze świata?
A przecież była to rola ongiś zarezerwowana dla filozofii.
41 Cytuję za: L. Sutin, Boże inwazje. Życie Philipa K. Dicka, tłum. L. Jęczmyk, Rebis, Po
znań 2005, s. 18-19.