Academia.eduAcademia.edu

Maternalizacja demokracji

2004, Etyka

MATERNALIZACJA DEMOKRACJI Magdalena Środa, Indywidualizm i jego krytycy. Współczesne spory między liberałami, komunitarianami i feministkami na temat podmiotu, wspólnoty i płci. Wyd. I, Fundacja Aletheia, Warszawa 2003, 459 stron Jak zauważa na wstępie sama autorka, jej książka jest próbą odpowiedzi na ogłoszone arbitralnie ostateczne zwycięstwo liberalizmu nad komunizmem. Zdaniem autorki jest to zwycięstwo pozorne, gdyż w Polsce ani liberalizmu, ani komunizmu ugruntowanych w sferze etycznej i filozoficznej nigdy nie było i nadal nie ma. W rezultacie mamy dziś do czynienia tylko z karykaturami tych ideologii sprowadzonymi wyłącznie do sfery ekonomii. Tymczasem, jak dalej zauważa autorka, sporów w życiu i w nauce pomiędzy liberałami, komunitarianami i feministkami nie można oddzielać. Współczesny liberalizm nie może sprostać, zdaniem Magdaleny Środy, feministycznej krytyce propagowanego indywidualizmu, który jako pełen sprzeczności z trudnością może stanowić podstawę organizacji życia społecznego. Jak dalej zauważa, największą słabością liberalizmu jest model wspólnoty społecznej, który tylko z pozoru stanowi solidną bazę dla sensownych koncepcji globalizującej się ludzkości. Jednostka wolna przekształca się w praktyce w jednostkę zagubioną i coraz bardziej bezradną. Rzekomo zwycięska, za sprawą deklaracji Fukuyamy, demokracja liberalna nie sprostała praktyce społecznej. Projekt liberalny także nie został jeszcze urzeczywistniony w pełni, gdyż jego filozoficzna podstawa nadal jest rozwijana. Zdaniem autorki nadal funkcjonuje na trzech płaszczyznach: historycznej, politycznej i filozoficznej. Niegdyś stanowił on podstawę dążeń emancypacyjnych, zaś dziś je wstrzymuje. Zatem za zasadne uznaje się pytanie o to, czy ludzkość nie powinna odrzucić tego modelu, który wyczerpał swój impet i teraz jest główną przeszkodą w procesach emancypacyjnych. W książce zaskakuje zestawienie komunitarystów z feministkami, gdy chodzi o traktowanie i rozumienie podmiotu. A jednak autorka przekonywująca dowodzi, że dla obu kierunków podmiot, jako element świata społecznego, już w swych filozoficznych podstawach jest przeciwwagą dla liberalizmu. Broni więc indywi

ETYKA 2004, NR 37 MATERNALIZACJA DEMOKRACJI Magdalena Środa, Indywidualizm i jego krytycy. Współczen spory między liberałm, komunitarianami i feministkami na temat podmiotu, wspólnoty i płci. Wyd. I, Fundacja Aletheia, Warszawa 2003, 459 stron na wstępie sama autorka, jej książa jest próbą odpowiedzi na arbitralnie ostateczne zwycięsto liberalizmu nad komunizmem. Zdaniem autorki jest to zwycięsto pozorne, gdyż w Polsce ani liberalizmu, ani komunizmu ugruntowanych w sferze etycznej i filozoficznej nigdy nie było i nadal nie ma. W rezultacie mamy dziś do czynienia tylko z karykaturami tych ideologii do sfery ekonomii. Tymczasem, jak dalej zauwż ausprowadzonymi wyłącznie i w nauce pomiędzy liberałm, komunitarianami i feminitorka, sporów w życiu odzielać. Współczeny liberalizm nie może sprotać, zdaniem stkami nie można Magdaleny Środy, feministycznej krytyce propagowanego indywidualizmu, który jako pełn sprzecnośi z trudnością może stanowić podstawę organizacji życia społeczng. Jak dalej zauwż, największą słabością liberalizmu jest model wspólnoty społecznj, który tylko z pozoru stanowi solidną bazę dla sensownych się ludzkości. Jednostka wolna przekstałc się w prakkoncepcji globaizujące tyce w jednostkę zagubioną i coraz bardziej bezradną. Rzekomo zwycięska, za sprawą deklaracji Fukuyamy, demokracja liberalna nie sprotał praktyce społecznj. Projekt liberalny także nie został jeszcze urzeczywistniony w pełni, gdyż jego filozoficzna podstawa nadal jest rozwijana. Zdaniem autorki nadal funkcjohistorycznej, politycznej i filozoficznej. Niegdyś nuje na trzech płaszcynh: stanowił on podstawę dążeń emancypacyjnych, zaś dziś je wstrzymuje. Zatem za zasadne uznaje się pytanie o to, czy ludzkość nie powinna odrzucić tego modelu, swój impet i teraz jest główną przeskodą w procesach emancyktóry wyczerpał pacyjnych. W książce zaskakuje zestawienie komunitarystów z feministkami, gdy chodzi dowoo traktowanie i rozumienie podmiotu. A jednak autorka przekonywująca społeczng, już w swych dzi, że dla obu kierunków podmiot, jako element świat filozoficznych podstawach jest przeciwagą dla liberalizmu. Broni więc indywiJak ogłszne zauwż RECENZJE 285 dualnościjk jedynej sensownej podstawy demokracji. Liberalizm zaś we współ­ czesnym wydaniu proponuje egoizm, a nie indywidualizm, stąd wniosek, że projekt liberalny „wyczerpał się". W pierwszym momencie czytelnika zaskocyć może układ książ. Praca ma z których pierwszy czyni zadość wymogom metodologiczw zasadzie dwa wstępy, jest formalnie wstępem do pierwszej nym stawianym pracy naukowej, drugi zaś z trzech częśi książ, ale przy okazji wprowadza w meritum. Z tego drugiego wstępu dowiadujemy się także, że samo pojęcie indywidualizmu ma stosunkowo krótą historę, bo pojawia się w naukach społecznyh dopiero za sprawą francuskich socjalistów utopijnych, na których twórczość mocno odziaływ idee reetyka, która zajmowł się jednostką , doszukiwał wolucji z 1789 r. Początkw się w niej tylko motywacji egoistycznych. Dopiero za sprawą Jedynego i jego włas­ ności Maxa Stirnera indywidualizm zajmuje licząe się stanowisko w filozofii. Jak zauwż autorka, nigdy przedtem ani potem indywidualizm nie został wyartykułowany w tak jednoznaczny sposób. nie zgodić się z tezą autorki, że historia koncepcji indywidualiTrudno także emancypacji. Pozstawijąc bez rozstrzystycznych w swej istocie jest historą gnięca kwestię charakteru procesów emancypacyjnych (przebigają linearnie czy cyklicznie), autorka wyróżnia dwa kierunki procesów indywidualizacyjnych. " (s. 24) wzmacnijąy wenętrzą sferę Pierwszy z nich to „ruch dośrkwy jednostki, drugi zaś to ruch „ odśrkwy" , którego funkcją było niwelowanie zależności wspólnotowych i dekompozycja utrwalonych tradycją form życia społeczngo . Teorie indywidualizmu nie mają jednak wyłącznie spekulatywnego charakteru. Zdaniem Środy są one punktem odniesienia dla przeprowadzenia rewolucyjnych przemian lub też dla legitymizacji istnejącgo status quo. Indywidualizm kształuje si ę historycznie w trzech, czasem niezalżych sferach, które w k s iążce nazwane zostały psycholgizn-etą, polityczną i metafizycn ą . Dalszy tok niemal epoce historycznej wywodu jest nakierowany na odnajdywanie w każdej tendencji emancypacyjnych bądź wspólnotowych. Niezalżność w rozumieniu autorki ma charakter egalitarny, a więc każdy może swą indywualość w taki sposób podkreślać . Inaczej jest z owym wzmacniaelitarny. Przejawia się tutaj rozdźwięk niem „kultury siebie", która ma wydźięk pomiędzy tym, co prywatne, a tym, co publiczne. Wzmocnienie sfery prywatnej osłabi więzy społeczn , a więc winno być rekompensowane aktywno ś cią w sferze publicznej. Drugi rozdiał książ jest poświę~ny analizie indywidualizmu różnicy (zwanego też - za Charlesem Taylorem - indywidualizmem ekspresji). W indywidualizmie różnicy jednostkę ujmuje się nie tylko jako odrębny byt, ale przede wszystkim jako byt nie dający się „ zredukować do żadnej całośi ontologicznej, etyczdla tego indywidualizmu jest rozumienie nej, antropologicznej" (s. 59). Podstawą tożsamści . Przyjęte w książce rozóżnie tożsamści substancjalnej, rzeczy do odkrycia - idem oraz tożsamści ipse rozumianej jako zadanie do wykonania, jest RECENZJE 286 poglądem niezwykle intersującym i zapewne wielce zaciekawi czytelników. tu akcent aksjologiczny, gdyż tożsamść staje się wartością, o którą się ubiegać. Siła człowieka jest więc konsewcją ocalenia indywidualnośc, bo traci się ją roztapijąc w tłumie. Niewątpl autorce udało się także wykazć, że bez apologetów indywidualizmu ekspresyjnego w rodzaju Maxa Stirnera i Henry' ego Thoreau nie było współczenj filozofii podmiotu. Dowartościl oni mocno sferę prywatną, a więc niejako utorowali drogę ku późniejszym dążeniom emancypacyjnym. w książce indywidualizmowi równości, który Nieco mniej uwagi poświęcn zdaniem autorki wywodzi się z Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela. W tym dokumencie jednostka zostaje obdarzona wolnścią i równością, a tym samym kategorią metafizycną zyskując wymiar polityczny. Libertarianie, przestaje być jak zauwż autorka, swe koncepcje odnieśl do postrzeganego przez siebie zagrożenia wolnści ze strony toalizująceg porządku społeczng panującego nie Z lektury książ jednakż przebija dezaprotak dawno w wielu krajach świat. bata dla libertańskgo postrzegania jednostki, gdyż w tym rozumieniu jest wystawiona na zakusy kolektywnych instytucji i państw, a zatem koona ciągle nieczna jest ciągła walka o zachowanie jej odrębnści. W konkluzji autorka wskaindyzuje, iż w rozumieniu libertarian to egoizm staje się tym, co jest nośikem widualizmu, a więc i warunkuje zachowanie wolnści. Dla odmiany kolektywizm rozmaitych form zniewolenia. jest dla nas zawsze oznaką Ostatecznie cały liberalizm opiera się na indywidualizmie równości, co podkreśla nie tylko twórca tej koncepcji John Stuart Mill, ale także jego kontynuatorzy, jak np. Ronald Dworkin. Autorka słuznie wskazuje, iż nie jest to konsekwencją zangżowi politycznego jednostek, ale ma głównie wymiar etyczny. W każdej zbiorwśc mamy do czynienia z jakieEtyka ma prymat nad polityką. goś rodzaju kompromisem między tymi równościam, co de facto sankcjonuje zapostać nierówośc. Zatem etyka indywidualistyczna ma wskazć luwsze jakąś dziom jak mają żyć, i w tym autorka upatruje jej znaczenia. W dalszych rozważnich autorka przeprowadza krytczną anlizę wolnści rozumianej jako niezalżość, której źródeł upatruje się w poglądach filozoficznych Milla. Wskazuje na antynomie tej koncepcji, która przyznaje wielką wolność ludziom w sferze moralnej, ograniczją ją jednak znacznie, choćby poprzez interwencjonizm państwoy, w sferze ekonomii. Rozróżnie przez Rawlsa autonomii racjonalnej, politycznej i etycznej wyznacza jakby trzy płaszcyn naszego funkcjonowania w świec. Pierwsza jest zwiąan ze zracjonalizowanym działaniem, którego cel określamy sami, a który reguluje nasze relacje jednostkowe; druga płaszcyn to uwarunkowania naszego działn w ramach społecznśi i państw, a ostatnia wiąże się ze świadomy wyborem pewnej koncepcji etycznej i jest ideą, która może, ale przeciż nie musi warunkoć dwóch poprzednich płaszcyn. Jednak autonomia w sferze moralnej jest, jak to zauwż autorka, „ideałm normatywnym indywidualizmu" (s. 134). W takim razie dobre życie to takie, w którym wszystkie płaszcyn pozstają ze sobą w harmonijnym ukłaUjawnia warto i należy się RECENZJE zaś ma stwarzć takie warunki, aby każdy mógł swą autonmię rozw interesie prywatnej wolnści i społecznj równości. Drugą cześć swej książ Magdalena Środa przenacył na prezntację krytyki indywidualizmu. Zdaniem autorki do jego przeciwników zalicją się zwła­ szcza wrogowie liberalizmu oraz filozofowie odrzucająym idee Oświecna. W wielu regionach świat, w tym i w Polsce, indywidualizm był zwalczany na sposoby, przy czym chętnie posługiwan się frazeolgią popuwszelkie możliwe listyczną, nacjolistyzą lub religjną bądź komunistyczą . Zwolennicy emansą marginalizowani, co nie stoi na przeszkodzie obcypacji wszelkich mniejszośc Rozległść krytyki i różnod­ winianiu ich o wszystkie patologie naszego świat. ność podnoszonych przeciwko indywidualizmowi zarzutów skłoniy autorkę do ujęcia poglądów oponentów w dwie kategorie. W pierwszej atakuje się podstawoindywidualizmu („priorytet jednostki nad wspólnotą, wolnść , rówwe założeni ność, tolerancję" [s. 146]) z pozycji zewnętrych, koncetrują się na jego otoczce filozoficznej oraz praktyce politycznej. Krytyka immanentna akceptują czę­ ściow wartości liberalne zarzuca zaś całej koncepcji nieskutczość oraz rzekomą porażkę przy próbie wdrażni swych idei w życie. Liberalizm ich zdasię w praktyce. Z tych pozycji liberalizm jest atakowany takniem nie sprawdził że z racji niedostatku akceptacji dla dążeń emancypacyjnych, przez feministki, przez komunitarystów. a z racji neokonserwatywnej proweniencji, także Autorka wyodrębniła w swej pracy trzy fale krytyki indywidualizmu, z których pierwszą a zarazem najsilezą zapocątkwł konserwatyzm wykorzstując do tego celu chwytliwe hasł, dające się zamknąć w jednej formule: „lęku przed chaprzed anomią społeczną osem". Druga fala krytyki wykorzystuje natomiast lęk i społeczńtwm masowym („lęk przed masą " ). Trzecia fala krytyki zrodiła się za sprawą postmodernizmu i sprowadza się do „ lęku przed pustką " , zwiąanego z erozją wartości tradycyjnych (s. 150). Całą postmderniyczą kryt ę indywipodsumowuje stwierdzeniem, że nie może ona zmiedualizmu Magdalena Środa nić faktu, że podmiot istnieje, czyli mimo wszystko nie został zdekonstruowany, się, gdyż istneją ciągle grupy, które wykazują silne dąże­ a historia nie skończyła nia emancypacyjne. Taką grupę stanowią przede wszystkim kobiety. poświęcn problemowi tożsamści, która jako proWiele miejsca w książce się dopiero w epoce nowżytej. Jak zauwż autorblem filozoficzny pojawił »przednowżyt« nie potrafił i nie potrzebwał zajmowć się ka: „Człowiek własną tożsamścią, ponieważ »dostawł ją« w sposób naturalny w obręie swo(s. 181). Współcześni zainterejej klasy, stanu, miejsca w hierarchii społecznj" sowanie podmiotem słabnie a filozoficzne rozważni na ten temat są głównie autorstwa komunitarian, którzy koncetrują się na krytyce liberalizmu zarzucając mu niespójość głoszne indywidualizmu z celami swej formacji. Nic dziwnego, że sporo miejsca Środa poświęca owej krytyce, w której poczesną pozycję zajmuje filozofia podmiotu Charlesa Taylora oraz Michaela Sandela. Ostatecznie jednak autorka przenosi swą anlizę tożsamści do „przestrzeni moralnej'', w której dopiero osoba, szukając swojej własnej drogi dobrego życia, staje się dzie. budowyać Państwo 287 288 RECENZJE podmiotem. Ten aksjologiczny kontekst komunitarianistycznego pojmowania podmiotu wyraźnie zyskuje akceptję i sympatię M. Środy. W innych częśiah pracy autorka koncentruje się na krytyce indywidualizmu podejmowanej ze strony filozofii feministycznej. W pewnym sensie tezy głoszne przez feministki są zbieżn z komunitarianami, którzy także głoszą potrzebę zaprzede korzenienia jednostki. Jednak owo zakorzenienie ma u nich zwiąek wszystkim z cielsnośą i współodczuaniem świat. Paradoksalnie, jak zauważa, w narodzinach feminizmu wielkie zasługi mieli mężczyźni, a zwłasc John Stuart Mill oraz Sigmund Freud. Androcentryzm, czyli kultura patriarchalna dla feministek, jest wymsłe mężczyn powstałym z myślą o mężczynah, którzy chą w ten sposób zapewnić sobie monopol decydowania. Patriarchat, zdaniem feministek, wyrósł z eksponowania sztucznego rozóżniea pomiędzy płcią biologiczną (sex) a kultrow-spłeczną (gender), przez co kobieta stał się dla męż­ czyzny Innym. Ciało ani płeć nie jest przedmiotem doświaczen, ponieważ „doświadczmy ich już jako zapośrednicyh przez kultrową interpację" (s. 234). Dlatego emancypacja kobiet, jak za Simone de Beauvoir powtarza autorka, jest czymś niezbędym również dla mężczyn, ponieważ oni także formowani są przez kultrę. Szczególnie intersująco prezntują się rozważni na temat moralnej podmitwśc, kobiet i mężczyn. Wychodzą od tez Kanta, Hegla, Freuda, zdolnść kobiet do myślenia moralnego, auKohlberga i Rawlsa podważjącyh torka konfrontuje je z poglądami feministek, które nie tylko kwestionują tezę wspomnianych męskich filozofów, lecz wykazują wyższość kobiecego rozumowania w sprawach moralnych. Etyka „męska" usytuowana jest w sferze publicznej i opiera się na obwiązku, zaś kobieca w sferze prywatnej i opiera się na odpowiedzalnośc. Autorka dostrzega jednak pułaki myślenia, w jakie poadją feministki, wśród których najistotniejszymi są: powielanie stereotypów męskości i kobiecś, demonizacja różnicy prowadząc wprost do separacji płciowej, wreszcie pułak „odwróconych zależności" zwiąan z apolgią kobiet oraz esendo „unieruchomienia" kobiet w ramach ich przeznaczenia cjalizm prowadzący z sytuacji oferuje feminizm dekonstrukcyjny, który dla biologicznego. Wyjście wykazania opresyjnej sytuacji kobiet koncentruje się na sferze symbolicznej. W analizach koncepcji feministek społecznyh Magdalena Środa próbuje znaleźć klucz do pogodzenia koncepcji indywidualistycznych ze społecznym charakterem bytowania człowieka. Zauwż, że współcześni wolny rynek i zapobiegliwość o własną pomyślnć niszcą więzy polityczne i osłabiją znaczenie regulacji moralnych. Ucieczka w prywatność i brak zainteresowania dobrem wspólnym, to pokłsie dominacji indywidualizmu. Sfera publiczna także jest wykorzystywawłasnych celów. na do osiągan Intersując konstacją, którą czyni autorka, jest wskazanie na koherncję feministycznej wizji podmitwśc ludzkiej z komunitarianizmem. W pierwszej chwili pogląd ten wydaje się paradoksalny, lecz jeśli porównamy obie krytyki indywidualistycznej koncepcji podmiotu oraz przekonanie o wspólnotowym i real- 289 RECENZJE nym procesie kształowni ludzkiego „ja", częśiowe podbieństw tych stanowisk stanie się wyraźne. Nie znaczy to jednak, że między feministkami a komunichoć nie sposób nie zauwżyć, że feministyczna krytyka tarianami nie ma różnic, komunitarianizmu jest bardziej stonowana niż krytyka liberalizmu . Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie w starciu z projektem liberalnym lub kominitarianiautorka, wykrstalizoł się cztery koncepcje feministycznego zmem, jak uważ rozumienia wspólnoty. Pierwsza, nazwana przez autorkę „ wspólnotą liberan ą', jest oparta na haśle „demokratyzacji rodziny". Druga, odwłująca się do greckiej potrzebę „maternalizacji demokracji". Trzecia opiera się na pomyśle oikos, głosi „erotyzacji" wspólnoty z zamiarem przemiany oświecng paradygmatu moralnego. Wreszcie ostatnia głosi ideę wspólnoty, w której „w której fundamentem więz jest feministyczna idea przyjaźni lub siotrzeńwa " (s. 315). Ostanią część swej książ Magdalena Środa nie przypadkiem zatyułow Indywidualizm po liberalizmie, gdyż podjęła w nim niezwykle trudnego zadania udzielenia odpowiedzi na pytanie, „czy indywidualizm zachowuje swoją ważność poza wywiedzionym z oświecnj i racjonalnej metanarracji liberalizmem". idee indywidualiW konfrontacji z realiami dzisiejszej liberalnej rzecywistoś zmu nie tracą swojego uroku, choć niektóre jego odmiany są coraz trudniejsze do obrony. W takim konteści wzrasta ranga koncepcji feministycznej jako takiej, się w praktyce politycznej i wciąż stanowi atrkcyjną propozyktóra „nie zużyła" cję. Warto podkreślić, ze autorce udało się wykazć, że feminizm, to już nie ideologia „sfrustrowanych pań", lecz koncepcja dobrze ugruntowana w myśli filozoficznej, i - co nie bez znaczenia - nośa społeczni. Pewną niedogścą przy lekturze książ jest ogrom koncepcji i dyskusji, mniej lub bardziej szcegółow omówione. Ten natłok informacji które zostały jest uzasadniony realizcją celów przyświecająh książc~, ale w konsekwencji jej odbiorców do środwiska filozoficznego. Wiedza zawarta ogranicza krąg w książce jest imponująca i można tylko ubolewać, że nie dotrze do szerokich w tym zwłasc do osób prognzującyh kierunki rozwoju rzesz społeczńtwa, społeczng. Stefan Konstańczk