Problem ze Zbigniewem Ziobrą polega na jego niepohamowanej żądzy czynienia dobra. Oraz na tym, że zamiast jak Zoltan Chivay, ograniczyć ją do siebie i swego bezpośredniego otoczenia, dąży on do tego, aby uszczęśliwić wszystkich. Za wszelką cenę. Zapraszam na wąteczek 👇
2gą ważną obok Sapkowskiego książką, której nie przeczytał Zizou jest Summa Theologiae św. Tomasza. Dowiedziałby się z niej, że dobro jest bytem i może być pomnażane, zło zaś - jest jedynie brakiem dobra. Tymczasem Zbigniew tkwi w fundamentalnym błędzie, wierząc że jest odwrotnie
... że to zło jest bytem, a dobro polega po prostu na tym, aby zwalczać zło; gdy usuniemy całe zło, pozostanie tylko dobro. To typowy sposób myślenia rewolucjonistów, którzy jak wiadomo do niczego dobrego w ten sposób nie doprowadzili.
Równie istotne jest, w jaki sposób Ziobro zdefiniował zło. Znaczenie ma tu, jak sądzę, fakt że aplikację odbył w prokuraturze w Katowicach; cóż, powiedzmy sobie szczerze że prokuratura to generalnie bagno, zaś wymiar sprawiedliwości na Śląsku to syf szczególny
Reszta kraju jest albo lepsza, albo nawet mocno lepsza; nic więc dziwnego że młody człowiek stawiający pierwsze kroki w arkanach sztuki w takim miejscu poczuł się jak Luter w Rzymie. Jednak jego perspektywa jest skrzywiona; uwaga, będę bronił wymiaru
Możecie zaufać lub nie opinii anonimowego trolla z internetu, ale z sądami w Polsce to jest mniej więcej tak, że one są - uśredniając - na tróję, czasem z plusem. Jeśli zaś chodzi o sędziów to specjalnie dla Was sporządziłem diagram obrazujący sytuację. Nie dot. oczywiście Śląska
aczkolwiek na Śląsku pozytywnym wyjątkiem jawią się Gliwice, na obu szczeblach (a w jednej sędzi z wydziału pracy w rejonie podkochuję się od dawna), ale dość tych dygresji. Sądy są jakie są, szału nie ma, ale generalnie są dość uczciwe, a korupcja nie jest systemowym problemem
Nie znaczy to że korupcja w ogóle się nie zdarza, bo się zdarza, ale właśnie - zdarza się. Ja w swoim zawodowym życiu, a trochę już ono trwa, nie miałem przypadku, w którym uznałbym że sędzia był kupiony. Głupi, leniwy, bezduszny, nie rozumiejący przepisów które stosuje - tak
...ale nigdy nie miałem poczucia, że druga strona coś sobie "załatwiła". Jak idziesz w Polsce do sądu, to możesz liczyć na bezstronnego sędziego. To wcale nie tak mało. Myślę - ostrożnie - że to może nawet więcej niż w praeuropejskich Włoszech, zwłaszcza na tamtejszym południu.
Tym, na co wszyscy narzekają od zawsze, jest opieszałość sądów. Proces w Polsce trwa wieki. I to jest główny argument przeciwko nazywaniu III RP państwem prawa: żadne to państwo prawa, gdy odzyskasz swój dług po 10 latach, albo rozwiedziesz się po pięciu. To trauma.
W niewielkim stopniu wynika to z lenistwa sędziów, a przede wszystkim z fatalnej organizacji oraz kiepskiej kultury pracy. Trzeba te dwie rzeczy rozróżnić: organizacja pracy to obieg dokumentów, sprawność obsługi administracyjnej i podział zadań. Tu mamy stan mocno peerelowski
ale wiele rzeczy można by zmienić, dosypując pieniędzy (asystenci sędziów!) i modernizując powoli, tak jak robiono w urzędach. Ale jest jeszcze kultura organizacji. Nie mylić z etyką pracy - większość sędziów, podobnie jak prawników w ogóle, żyje w kulcie pracy (ja nie!)
Sędziowie naprawdę tyrają. Ale tyrają w dużej mierze bez sensu, ponieważ działają w systemie absurdalnej biurokracji - i współtworzą go.
System ten cementują procedury (przypomnijcie sobie odczytywanie aktu oskarżenia w sprawie Amber Gold!), ale przede wszystkim cementuje go...
...kult formalizmu. Polski sędzia jest fanatykiem porządku w papierach.
Ponieważ zaś prawo mamy niechlujne i wewn.sprzeczne, gros wysiłku sędziego idzie na to, by skleić w orzeczeniu te przepisy do kupy. Czy wynik jest zgodny ze zdrowym rozsądkiem to w zasadzie sprawa drugorzędna
I stąd, Szanowni, bierze się efekt bezdusznego systemu, w którym trudno o sprawiedliwość. Polski sędzia pisze wyrok (i jego uzasadnienie!) nie dla stron postępowania, lecz dla kolegi z II instancji, troszcząc się głównie o to, czy będzie się podobał temu koledze
...i używa przy tym języka, który zrozumiały jest tylko dla innych sędziów. A jaki jest język prawników, to se zobaczcie pod tagiem #legaltwitter; normalny człowiek nic z tego nie zrozumie. I oni jeszcze są z tego dumni! (tu @JarasJarasy zalajkuje, tak czuję)
To jest faktycznie marny system i wielu ludzi zostało przez niego skrzywdzonych. Ale to jest też system, w którym wielu ludzi - co prawda po latach - dostało to, co im się należało. To jednak ten marny system obronił frankowiczów, gdy inne instytucje (demokratyczne!) ich olały.
Patrząc na chłodno to jest też, mimo wszystko - jak na standardy słabego, postkomunistycznego państwa - całkiem niezły kapitał, na którym można coś zbudować. Mamy uczciwych i raczej pracowitych sędziów w gorsecie absurdalnej kultury korporacyjnej...
a w tym sporą grupę młodych, ambitnych, którzy chcieliby z tą kulturą zerwać i orzekać bardziej po ludzku i bardziej efektywnie. I mamy grupę starych, okopanych w sądach wyższego szczebla, którym jest dobrze. Co z tym sensownego można zrobić?
Przede wszystkim mozolnie dłubać, tuningować, ale radykalnej zmiany wymagają, moim skromnym trollowskim zdaniem, trzy zasadnicze kwestie:
system oceny sędziowskiej,
model jawności rozprawy
i system awansów sędziowskich.
Oceny sędziowskie wprowadziła jedyna większa, kompleksowa reforma sądów jaką próbowano zrobić, czyli reforma @Kwiatkowski2011 z 2011. Który jest, nb moim drugim ulubionym politykiem obok Gowina, bo podobnie jak on próbował zrobić coś sensownego i mu to zabrano
Przypomnijmy, bo to zabawne: minister Kwiatkowski zabrał się za sądy i uważał to za dzieło swego życia; przepchnął kolanem przez Sejm swój projekt latem 2011 a w nagrodę Donald Tusk po wyborach zabrał mu ministerstwo i długo go upokarzał, zanim dał go w końcu do NIK
...a sądy oddał Gowinowi, który już niewiele z nimi zrobił, bo zupełnie nie rozumiał o co w reformie poprzednika chodziło, nie znał się na tym, a poza tym miał na celu już tylko to, żeby dać się efektownie wyrzucić z PO i pójść swoją drogą
Pomimo to, z reformy Kwiatkowskiego sporo zostało, w tym owe oceny. Btw, wyobraźcie sobie, że przed 2011 nikt się nie interesował, czy sędzia pracuje dobrze czy źle, a jakakolwiek próba zauważenia że niektórzy mogą pracować źle, uważana była za zamach na niezawisłość; hehe
Może to Wam pomoże docenić Kwiatkowskiego ;) Oraz to, jak się na mnie rzucą sędziowie pod tym wątkiem, że go chwalę; nienawidzą go za te oceny do dziś. Faktycznie, system który stworzył był kiepski. Ale był. Zmusił sędziów to pracy, choć zarazem powiększył absurdalność tej pracy
Jawność rozprawy - realna, a taką może zagwarantować tylko transmisja w internecie - jest konieczna, aby zagwarantować kontrolę obywatelską nad sędziami, której są w tej chwili zupełnie pozbawieni. To nie jest sprawa poboczna, to sprawa bardzo istotna, spytajcie @courtwatchpl
Awanse: przed 2017 istniał rzeczywiście kastowy i nietransparentny system nominacji sędziowskich. Nie promował on na szczęście słabych sędziów ale, w uproszczeniu, promował sędziów wg środowiskowych hierarchii towarzyskich. A to konserwowało tę biurokratyczną kulturę sądów
I co z tym wszystkim zrobił Zbigniew Ziobro? Cóż, w przeciwieństwie do Gowina w MNiSW (którego jest w dużej mierze antytezą), Ziobro przede wszystkim nikogo o zdanie nie pytał, bo już wiedział. Wiedział głównie na podstawie swoich doświadczeń z aplikacji
A doświadczenia te doprowadziły go do wniosku, ze generalnie system jest zły, bo składa się ze złych ludzi. Skorumpowanych, nikczemnych i leniwych. Być może tylko takich spotkał w prokuraturze w Katowicach, nie wykluczam.
Uznał więc, że jeżeli wymienimy tych złych na dobrych, to system stanie się dobry. W tym celu, przeprowadził w 2017 swoją słynną reformę.
Składała się ona z 2 zasadniczych elementów:
1) z przejęcia KRS (która nominuje sędziów), przez ludzi wskazanych personalnie przez Ziobrę. Dobrzy ludzie Ziobry wskażą dobrych sędziów, proste, c'nie? Btw, oceny okresowe zniósł przy okazji w ogóle, bo po co oceniać sędziów, skoro za chwilę wszyscy będą już dobrzy?
2) z nadania sobie uprawnienia do dowolnego mianowania prezesów sądów. Bo jak dobry minister wskaże dobrego prezesa, to sąd będzie już działał dobrze, c'nie? Oflankowano to stworzeniem w SN Izby Dyscyplinarnej, do której nowa KRS nominowała, a jakże, również dobrych ludzi.
Dobrzy ludzie w ID SN będą karać złych sędziów, dobrzy ludzie w KRS będą nominować dobrych sędziów, a dobry minister będzie mianował dobrych prezesów sądów. Co może pójść źle?
Jedynym problemem do rozwiązania pozostała kwestia, skąd wziąć tych wszystkich dobrych ludzi na początek. ZZ prowadził swoją politykę w taki sposób, że z nikim nie rozmawiał, a wszystkich obrażał i wszystkim groził, więc w 2017 99% sędziów nie chciało mieć z nim nic do czynienia.
W tej sytuacji uznał więc, że dobrych jest tylko 1%. To był ten 1% który z jakichś powodów był tak skonfliktowany z resztą środowiska, że wolał karierę u Ziobry, bo wiedział, że u swoich ma i tak przechlapane.
Jak myślicie z którego przedziału na moim wykresie powyżej rekrutował się ten 1% skłóconych z swoim środowiskiem sędziów? Hehe. O dziwo, nawet nie. Jest tam paru sensownych ludzi. Ale co z tego.
Jeżeli szef firmy pozostaje w głębokim konflikcie z całym zespołem, którym kieruje, to firma nie będzie działać; jeśli tego nie znacie z autopsji, to musicie mi - znowu - uwierzyć na słowo. Tak mniej więcej wygląda sytuacja po wymianie prezesów; system się mocno rozregulował
No a do tego jeszcze jest ta nieszczęsna konstytucyjność. Zostawiam ją na koniec, bo w realiach polityki ona jest najmniej ważna. Uznanie danej zmiany za konstytucyjną to jest taka forma aprobaty dla zmiany ze strony najważniejszych przedstawicieli elit prawniczych.
Generalnie aprobata ta jest potrzebna, bo bez przynajmniej kompromisu z prawnikami nie da się we współczesnym państwie nic zrobić. Ale można tę aprobatę wyłudzić pochlebstwem, umiejętnym wciągnięciem do współpracy, no jest masę sposobów. Siłą raczej nie.
Z ignorowaniem konstytucyjności jest tylko ten problem, że prawnicy naprawdę w to wierzą. Dla nich to jest fundament rozumienia świata. Prawo musi być spójne, zgodne z normami wyższego rzędu i ich środowiskowe autorytety muszą to zatwierdzić.
Kiedy im się to zabierze, to ich świat traci sens. To tak jakby księdzu kazać powiedzieć, że Boga nie ma. O takich rzeczach mogą sobie podywagować biskupi prywatnie, ale na miłość Boską, nie możecie zmuszać biskupa, żeby zgadzał się na coś takiego publicznie!
Jazda po bandzie z traktowaniem norm konstytucyjnych miała w zamyśle złamać siłę polityczną środowiska prawniczego - i złamała. Ale jednocześnie sprawiła, że środowisko to odrzuca wszystko co od Ziobry pochodzi. Więc system nie tylko się nie zmienił, on okrzepł.
I w wyniku tego, mamy to co mamy - wszystkie statystyki pokazują, że sądownictwo działa gorzej niż przed 2015. Nie, nie przez kovida, już przed kovidem. A do tego okazało się, że kraje UE...
które generalnie nauczyły się żyć ze swoimi prawnikami w symbiozie i szanują ich zdanie, nie mogą się pogodzić z tym, ze te wszystkie zmiany wprowadzono na rympał i generalnie bez poszanowania zachodnich standardów. Poza tym boją się co będzie dalej, dlaczego to już innym razem
Pomysł wymuszenia na Polsce przestrzegania mitycznych "zasad praworządności" powstał więc jako reakcja starej Unii na ziobrowską rewolucję w sądownictwie. Rewolucję, która zapełniła sądownictwo dobrymi ludźmi, tyle że wszystko działa znacznie gorzej niż przed nią.
Powtórzmy jeszcze raz: gdyby Ziobro nie rozpętał swojej genialnej rewolucji, to tego pomysłu (z praworządnością) by nie było. Reforma nie tylko nie rozwiązała więc żadnych problemów, ale jeszcze stworzyła nowy. Spory.
I co ma teraz zrobić Zizou? No, tylko iść w zaparte. Przyznać się, że cała jego reforma nie przyniosła żadnych pozytywnych zmian przecież nie może. Do tego, że faktycznie jest coś takiego jak praworządność, a ona wymaga współpracy z prawnikami? Też nie.
Jak wygląda sytuacja w Zjednoczonej Prawicy opisywałem ostatnio. Po hucznym święcie Niepodległości akcje ziobrystów trochę spadły, ale czy na tyle, żeby powstrzymać mechanizm licytacji na radykalizm? Ano, zobaczymy.
Jeżeli UE się mocno postawi (a może), to Polska będzie musiała pogodzić się z tym, że odtąd mamy smycz (fundusze za praworządność) o jakiej wcześniej nikomu się nie śniło. I to będzie najważniejszy skutek reform Ziobry, któremu podobno tak bardzo na sercu leży suwerenność.
<znacznik końca wątku> (bo niektórzy się dopominali)
• • •
Missing some Tweet in this thread? You can try to
force a refresh
#LetsTalkDesign odc. 31: Polski Dürer
Większość z Was miała jego grafiki w rękach, a wielu z Was nawet je oblizywało. Nic dziwnego, łączna liczba egzemplarzy w jakich wydrukowano jego maleńkie arcydzieła, to coś około 25 MILIARDÓW. A jednak... nie słyszeliście o nim. Zapraszam👇
Czesław Słania był komunistą. Chyba nie do końca z przekonania, ponieważ nawiał z komunistycznego raju, kiedy tylko nadarzyła się możliwość; jednak do PPR w 1942 nie wstępowało wielu. Nie wszyscy pchali się też w 1944 do Centralnej Szkoły Oficerów Polityczno-Wychowawczych.
Jednego z największych polskich artystów XX wieku zawdzięczamy więc głównie gruźlicy. To przez nią zwolniono go z wojska, skąd, obdarowany medalami, udał się w 1946 na krakowską ASP (wtedy WSSP). Uznano że się nadaje; w Armii Ludowej zajmował się w końcu fałszowaniem dokumentów
Kochani ja wiem że moje wątki o polityce dość banalne są (za co słusznie gromi mnie Zelig); ten będzie niestety wyjątkowo banalny. Nie piszę go jednak dla Was, wiem że już to wiecie; piszę go dla posłów PiSu, konkretnie dla tych, którzy po wczorajszym orędziu pukali się w głowę👇
...część z nich zostanie przecież w polityce i będzie potrzebowała jakiegoś poręcznego instrumentarium do uwiarygodnienia i rozliczeń winnych; niech ten maleńki syllabus errorum politycznej komunikacji wezmą ze sobą na nową drogę; zapraszam, przecież wiem dobrze że czytacie.
Propaganda totalna nie dopuszczająca żadnych odstępstw i wątpliwości co do obowiązującej linii, jak wszystko co totalne jest prawie doskonała. Prawie, ponieważ aby była totalna wymaga jeszcze dwóch rzeczy: zdolnego do działania aparatu przemocy i pełnej kontroli obiegu informacji
Jaki jest stosunek Jarosława Kaczyńskiego do dzieci nienarodzonych to wszyscy wiemy, ale przypomnę:
+/- taki jak mój do kretów. Milusie stworki, ale nikt nie będzie podpalał państwa w imię ich ratowania. Nikt normalny w każdym razie.
Zapraszam na wąteczek "Kaczyzm na wirażu" 👇
Przypomnę też może, bo to w Polsce pewna egzotyka, że istnienie państwa jako wspólnoty politycznej ma sporą wartość dla ludzi którzy w nim żyją; w Polsce niby się to przyjęło, ale jest spory kłopot jest ze zrozumieniem, od czego to istnienie państwa zależy.
Zagranico nazywają to "racją stanu"; obejmuje ona m. in. przekonanie, że jeśli konflikt społeczny wymknie się spod instytucjonalnej kontroli to rozwali państwo. Dlatego rozsądni politycy nie pozwalają, żeby konflikt rozpalił się ponad miarę. Prezes, co by o nim nie mówić...
Gowina wszyscy nie cierpią, co jest zupełnie naturalne gdyż jak zauważył Mackiewicz, w Polsce panuje kult poczciwego durnia i jeśli zdarzy się by rządził nami człowiek z głową, to zaraz staramy się mu życie całkowicie zatruć. Zapraszam do pierwszej w dziejach TT Obrony Gowina 👇
Gowin jest mistrzem politycznego przetrwania, co samo w sobie nie jest żadną zasługą. Ale spośród wszystkich politycznych cwaniaków, jest jedynym w Polsce, który wykorzystał swoją zręczność w politics do zrobienia policy. Chodzi oczywiście o reformę 2.0.
To za nią właśnie jest z każdej strony hejtowany. Bo ta reforma jest w pejzażu polskiej polityki ciałem obcym: przemyślana, zręczna, stworzona na tyle konsensualnie na ile w Polsce można coś zrobić w porozumieniu z innymi. I ma wielkie znaczenie, dlatego jej poświęcę ten wątek
Jan Olszewski w ogóle nie był politykiem. Był człowiekiem wielkich zasług, osobiście uczciwym i odważnym. I nie umiał zapewnić swojemu rządowi większości, co więcej pogrzebał ten rząd akcją lustracyjną. Przy okazji grzebiąc na następne 5 lat szanse na lustrację w ogóle <wątek>👇
Kryterium skuteczności nie tyle służy do oceny polityka, co odróżnia go od nie-polityka. Daruję tu sobie żarciki, że polityka to wojna prowadzona innymi środkami, ale umówmy się - polityk, żeby w ogóle było go za co oceniać, musi być w stanie zdobyć i utrzymać władzę.
Zdobycie władzy nie jest jednak celem samym w sobie. Poza politics mamy jeszcze policy i governance. Nawet jeśli polityk jest zbyt tępy, żeby wdrażać jakąkolwiek policy świadomie, to nicnierobienie, czyli oddanie pola procesom zewnętrznym też jest pewną formą polityki publicznej.
#LetsTalkDesign odc. 29,5 #bonusik. Kruchość władzy
Jeden z ładniejszych opisów zjawiska władzy nie wyszedł spod pióra politologa, lecz agenta GRU, Wiktora Suworowa, który porównał ją do wody, przeciekającej przez palce jednemu z odcinanych od "połączeń" i "podwieszeń" oficjeli.
Ale władza, oprócz tego że płynna i nieuchwytna, może być tez krucha. Do czego nawiązał Hans van Houwelingen, niderlandzki artysta, tworząc projekt Mecenaat Provinsje Fryslãn. Ozdobił on mianowicie siedzibę rządu Prowincji Fryzji 11 figurami rycerzy, wykonanymi... z porcelany
Projekt, oprócz tego że atrakcyjny wizualnie, idealnie "trafia" też swoją symboliką. Tradycja niderlandzkich Stanów sięga średniowiecza. Odegrały kluczową rolę w rewolcie antyhabsburskiej i w powstaniu Zjednoczonych Prowincji Niderlandów. Tradycja w Holandii to rzecz ważna.