Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Sylwia Chutnik
Katarzyna Puzyńska
Ludka Skrzydlewska
Stanisław Tym
Ilsa Madden-Mills
Marcin Okoniewski
Anthony Ryan
Elizabeth Jane Howard
Kate Quinn
Peter V. Brett
Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czytelnicze zmieniają się a ja sam staję się coraz mocniej krytyczny w stosunku do lektur. "Ostatni dzień" spełnił większość moich oczekiwań i w mojej ocenie książka zasługuje na zainteresowanie fabułą. Nie ma tutaj wielu odkrywczych momentów, ale ja skupiłem się na całości, na faule, na dialogach i na motywie przewodnim, a jest nim morderstwo z premedytacją. Zamordowanie ciężarnej kobiety nie pozostaje bez echa, a to dopiero początek wstępu do historii, która pokazuje autorkę w całej okazałości. Luanne Rice potrafi kreślić portrety psychologiczne i tworzyć fabułę, która się zagęszcza, nadając czytelnikowi smaczku i aury tajemniczości, a przecież o to w tym chodzi. Ostatnie tygodnie zmarłej kobiety wydają się być kopalnią odkryć jakie zaskakują tych, dla których była krystalicznym zwierciadłem. Historia ma wiele wątków, ale czytelnik nie gubi się w ich gąszczu. Autorka oszczędza nam pogoni akcji, a w zamian skupia się na postaciach, rysując ich portrety niczym wytrawny malarz. Sam nie do końca zrozumiałem motywy zbrodni, to jednak nie przeszkadza, abym książkę polecił, gdyż w mojej ocenie jest warta uwagi. Polecam.
Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czytelnicze zmieniają się a ja sam staję się coraz mocniej krytyczny w stosunku do lektur. "Ostatni dzień" spełnił większość moich oczekiwań i w mojej ocenie książka zasługuje na zainteresowanie fabułą. Nie ma tutaj wielu odkrywczych momentów, ale ja...
Lubię czytywać autora, ale tym razem zaczęły mi przeszkadzać wulgaryzmy, które są jakby przeniesieniem tła historii i języka postaci, ale tutaj jednak jakoś nie do końca korespondowały z tym, co pamiętam z innych powieści. Jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować pewną ilość "przerywników", ale kiedy one się mnożą i język w dialogach jest bardzo ubogi, wtedy zaczyna mi to przeszkadzać. To jest jedyny minus, który podkreślam i nie wydaje mi się, aby były to złe intencje Autora, ale raczej próba skopiowania języka postaci i nadanie im autentyczności. Morderstwa i śledztwa toczą się wartko, a autor ma pojęcie jak mało kto o pracy organów ścigania oraz o tym, co toczy się za drzwiami komisariatów. Ćwirlej jest dobrym obserwatorem ludzi i potrafi swoje obserwacje przenieść na papier. Podkomisarz Aneta Nowak potrafi analizować, dociekać i prowadzić sprawy, narażając swoje życie. Postacie są ciekawe, doskonale opisane, a dialogi żywe. Jednak czegoś mi tutaj brakuje w stosunku do innych książek autora. Nie do końca uwierzyłem w "Nagą prawdę". To kolejny tom z historiami podkomisarz Anety Nowak, jednak nie dający mi satysfakcji w pełnym tego słowa znaczeniu. Ćwirlej wybija się ponad przeciętność, jednak nie mogę nazwać go mistrzem gatunku. To jednak nie przeszkadza mi w tym, aby polecić zarówno autora jak i jego książki. Dużym plusem jest fakt, że autor wymyka się schematom, co przysporzyło mu zarówno nowych czytelników jak i krytyków jego stylu. Zwyczajnie o Ćwirleju jest głośno i to raczej się nie zmieni. Osobiście czytam i czytał będę szacownego autora, a innym polecał jego książki, które mogą być dla niektórych odkrywcze, a innych wprowadzać w zakłopotanie.
Lubię czytywać autora, ale tym razem zaczęły mi przeszkadzać wulgaryzmy, które są jakby przeniesieniem tła historii i języka postaci, ale tutaj jednak jakoś nie do końca korespondowały z tym, co pamiętam z innych powieści. Jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować pewną ilość "przerywników", ale kiedy one się mnożą i język w dialogach jest bardzo ubogi, wtedy zaczyna mi to...
Tekst zacznę od stwierdzenia, które szczególnie jest ważne patrząc na tę lekturę. Aby zacząć żyć, trzeba najpierw umrzeć, a raczej poznać smak tego stanu, które wbrew pozorom nie zawsze oznacza brak ciśnienia, czy akcji serca. Tytułowa Violette w życiu przeżyła wiele i nie były to chwile, których wspomnienie wywołuje w niej ekscytację. Spokój ducha uzyskała rozpoczynając pracę ...na cmentarzu. To tutaj, wśród grobów odnalazła sens życia oraz spokój. Violette nie jest typową kobietą, jakie znamy, ale pokazuje czytelnikowi świat, o jakim na co dzień staramy się nie myśleć, ale przecież on istnieje i nie mamy na to wpływu. Komunikowanie się ze zmarłymi, którzy na pozór milczą może się okazać być doskonałą autoterapią i doprowadzić do zmian osobowościowych. Violette spełnia się jako grabarz i obserwator ludzi odwiedzających bliskich na cmentarzu. Valerine Perrin stworzyła historię, którą pokochały miliony. I słusznie... Oprócz niezwykłej fabuły i świetnego tłumaczenia otrzymujemy niezwykły obraz, na pozór sielski, ale czy do końca tak jest? Autorka pokazuje obrazy z życia często już w trakcie pogrzebu, przemowy, rozpacz bliskich i Vilette, która jest gdzieś po środku i zdaje się nie być niewzruszona tym, czym już przesiąkła i czego stała się częścią. Intymne momenty, do których zalicza się pogrzeby tutaj są subtelnie naszkicowane i pokazane ze smakiem i szacunkiem. Tytułowa bohaterka pokazuje nam dlaczego żyjemy i co mamy robić, aby to życie przeżyć w radości. Dlaczego ta książka jest niesamowita? W moim rankingu jest to najlepsza powieść, jaką czytałem od dawna ze względu na treść, przekaz i wrażliwość autorki. Autorka z wykształcenia fotograficzka i scenarzystka ma niesamowitą zdolność do budowania plastyczności obrazu słowa. W "Życiu Violette" nie ma pośpiechu, brakuje porywających scen akcji, a mimo to opowieść wciąga od pierwszej strony. Należy tutaj wspomnieć o pięknym wydaniu w twardej oprawie. Takich historii nie zapomina się po ostatniej stronie. Violette osiada gdzieś w sercu i czytelnik ma świadomość, że kiedyś trafi w takowe miejsce i nie ma od tego ucieczki. Czasami gorzka prawda może okazać się być niezwykle inspirująca i oczyszczająca. Czekam na ekranizację tej niezwykłej opowieści, gdyż nie mam wątpliwości, że takowa nastąpi.
Tekst zacznę od stwierdzenia, które szczególnie jest ważne patrząc na tę lekturę. Aby zacząć żyć, trzeba najpierw umrzeć, a raczej poznać smak tego stanu, które wbrew pozorom nie zawsze oznacza brak ciśnienia, czy akcji serca. Tytułowa Violette w życiu przeżyła wiele i nie były to chwile, których wspomnienie wywołuje w niej ekscytację. Spokój ducha uzyskała rozpoczynając...
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.
Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.
Pokój bez książek to jak ciało bez duszy.
- Na pustyni jest się trochę samotnym. - Równie samotnym jest się wśród ludzi.
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać.
Wiesz... gdy się jest bardzo smutnym, lubi się zachody słońca...
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same.
...ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami.
Słowami też można dotykać. Nawet czulej niż dłońmi.