Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Kamil Janicki
Marek Aureliusz
Katarzyna Woźniak
Rafał Kosik
Gustaw Morcinek
Paweł Beręsewicz
Katarzyna Puzyńska
Michał Łuczyński
M.A. Kuzniar
Anthony Ryan
Przyjaźnie i zdrady, doświadczenia erotyczne i wyprawy na zakazane tereny, bunt i dążenie do niezależności, życiowe wybory i dramaty - powieść Grażyny Plebanek Dziewczyny z Portofino to rozpoczynająca się w latach 60. i obejmująca trzydzieści lat historia Agnieszki, Hanki, Beaty i Mani, dziewcząt z jednego podwórka, a potem kobiet, których życiowe przełomy zbiegły się z przełomami politycznymi. To także - w tle - obraz losów ich matek i babek, których decyzji nie będą chciały powtarzać, poszukując w życiu własnej drogi. Czwórkę dziewczyn różnią doświadczenia rodzinne: jedna jest córką zamożnego lekarza, inna dzieckiem alkoholików. Różnią się poglądy polityczne ich rodziców i wyznawane przez nich wartości, ale przyjaciółki razem chodzą do szkoły i wspólnie uczą się życia, szybko odkrywając, jak bardzo fałszywa jest „jedynie słuszna" rzeczywistość i narzucane przez dorosłych reguły. Kiedy dorosną, każda będzie musiała sama zadecydować o sobie i przejść samotnie przez kolejne doświadczenia: nieudany związek, utratę dziecka, emigrację.Podwórkowa przyjaźń, wymagająca i trudna, okaże się w dorosłym życiu źródłem siły i wsparcia, którego bohaterki nie otrzymały ani od rodziców, ani od swoich partnerów. Dziewczyny z Portofino to ważna i bardzo udana próba odtworzenia „dziewczyńskiej" mitologii, świadectwo tego, że ukazane realistycznie kobiece doświadczenie nie mieści się w gorsecie romansu czy sentymentalnej powieści dla dziewcząt. To także obraz PRL z kobiecej perspektywy: kolejki w sklepach, sadzenie drzewek w czynie społecznym, pełna indoktrynacji szkoła. Grażyna Plebanek ukazuje transformację ustrojową jako przełom nie tylko polityczny, ale zmianę codziennego doświadczenia i myślenia o własnym życiu: perspektywach, możliwościach, celach.
To było pierwsze moje spotkanie z twórczością Plebanek. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. I jakoś szału nie było. Jest to historia czterech dziewczyn, które dorastały na przełomie lat 70tych i 80tych. Każda z nich pochodzi z innej rodziny. W jednej jest przemoc domowa, w drugiej alkohol, ojciec innej jest zatwardziałym komunistą, a ostatniej wręcz odwrotnie. Trochę rozczarowało mnie to, że wydarzenia historyczne są jedynie tłem i to zaznaczonym bardzo słabo. A historia dziewczyn... No cóż, jak każda inna. Równie dobrze historia mogła być osadzona w czasach obecnych. Przyjaźń, miłość, lojalność, uczciwość - to wartości ponadczasowe, najważniejsze dla każdego z nas. Każdy z nas podejmuje decyzje, które przynoszą konkretne konsekwencje. Książka zła nie jest ale raczej nie zapadnie w moją pamięć.
To było pierwsze moje spotkanie z twórczością Plebanek. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. I jakoś szału nie było. Jest to historia czterech dziewczyn, które dorastały na przełomie lat 70tych i 80tych. Każda z nich pochodzi z innej rodziny. W jednej jest przemoc domowa, w drugiej alkohol, ojciec innej jest zatwardziałym komunistą, a ostatniej wręcz odwrotnie. Trochę...
Zmieniają się czasy, realia i warunki życia, ale wchodzenie w dorosłość zawsze jest takie same i łączy się z podobnymi problemami i dylematami. Czy to w latach 70. czy dziś młode kobiety zawsze się zmagały z utrwalonymi w społeczeństwie stereotypami i oczekiwaniami, cierpiały z powodu zawiedzionych uczuć i szukały dla siebie miejsca w świecie. Zawsze też mogły liczyć na siebie nawzajem. I o tym jest powieść Grażyny Plebanek. Autorka umieszcza akcję książki w czasach PRL-u, ale tworzy historię uniwersalną. Bo to, co wydarzyło się w życiu Beaty, Agnieszki, Hanki i Mani powtarza się od zawsze w losach kolejnych kobiet. Jednakże dziewczyny z warszawskiego osiedla o obco brzmiącej nazwie Portofino dorastają w czasach dobrze mi znanych i dlatego odebrałam tę opowieść bardzo osobiście. Poczułam, że to książka o mnie. Dorastanie w bloku z wielkiej płyty, gdzie sąsiedzi słyszą odgłosy ze swoich mieszkań, a jednak nie wtrącają się do domowych awantur; dzieci spędzające całe dnie z kluczami na szyi pod trzepakiem; szkoły, w których wychowuje się świadomych obywateli, którzy w przyszłości mają stać na straży socjalizmu; powszechny brak towarów w sklepach i marzenie o świecie zgniłego Zachodu- to świat dziewczyn z Portofino. Tu przeżywają pierwsze miłości i zawody miłosne, poznają zasady rządzące światem dorosłych i podejmują czasem tragiczne decyzje życiowe. To tu spotykają się po latach jako dorosłe kobiety, żeby wyjaśnić sobie nieporozumienia i umocnić swoją przyjaźń. Ta książka tchnie jakimś niezrozumiałym smutkiem. Może dlatego, że żadna z bohaterek nie ma łatwej życiowej drogi. Potykają się, błądzą, dostają solidne lekcje od życia, ale wszystkie walczą o realizację swoich planów, o godne życie według własnych reguł. Czasami płacą za to wysoką cenę. Zerwanie kontaktów z najbliższymi, podjęcie decyzji o usunięciu ciąży, wyjazd za granicę, aby zarabiać jako prostytutka- te decyzje bohaterek są wynikiem ich determinacji w realizowaniu marzeń o lepszym życiu, a jednocześnie pokazują beznadzieję życia w tamtej Polsce. Ktoś w opinii porównał powieść Grażyny Plebanek z „Dziewczętami z Nowolipek” Poli Gojawiczyńskiej i miał rację. Tak jak w tamtej powieści tak i tu mowa jest o bezpardonowym burzeniu naiwnych dziewczęcych wyobrażeń o życiu i konfrontowaniu ich z prozą życia. I z tego też wynika smutek tej historii. Polecam tę mocną i żywą prozę, która dla jednych może być swoistą podróżą w czasie, a dla innych źródłem informacji o dorastaniu w zupełnie innych realiach.
Zmieniają się czasy, realia i warunki życia, ale wchodzenie w dorosłość zawsze jest takie same i łączy się z podobnymi problemami i dylematami. Czy to w latach 70. czy dziś młode kobiety zawsze się zmagały z utrwalonymi w społeczeństwie stereotypami i oczekiwaniami, cierpiały z powodu zawiedzionych uczuć i szukały dla siebie miejsca w świecie. Zawsze też mogły liczyć na...
Nie pamiętam czasów PRL-u, dziś na pewno dużo zmieniło się dookoła. Nie zmieniły się jednak dziewczyny jako takie, sposób w jaki czują, jak płaczą oraz jak się śmieją. Nie przeżyłam z tą książką mega wielkich uniesień tylko zwykłe sprawy, rodzina często bardziej problem niż oparcie, miłość nie zawsze romantyczna, przyjaźń która uwiera. Znam to i wiem jak boli.
Książka o tym, jak myśl "kiedy ja to zdążę przeżyć" zamienia się w "kiedy to się stało". Tyle planów. Będąc szczawiem nie myśli się "kiedy". Przyjmuje się za pewnik "kiedyś zdążę". Nikt nie zdąży. Czas jak najbardziej. Każdy rok odmaluje. Nie zapomni, kolega "czas", ani jednej chwili popchnąć do przodu. Z magicznego woreczka "jeszcze będzie" do mrocznego wora "już było". I nie jest nigdy zmęczony. Czas.Siła historii czterech koleżanek z warszawskiego osiedla nie leży w pojedynczych epizodach. Autorka miała fantazję, wynajdując im życiowe i rodzinne przeszkody, lecz to tylko tło. Dobre tło. Książka robi wrażenie dopiero jako całość. Gdy zestawi się końcowe sceny, z dziewczynkami przy trzepaku. Z nimi czas też nie był łaskawy. Albo właśnie był. Zdążyły wszak przeżyć życie. Nie spóźniły się. Ani minutę.
Książka o tym, jak myśl "kiedy ja to zdążę przeżyć" zamienia się w "kiedy to się stało". Tyle planów. Będąc szczawiem nie myśli się "kiedy". Przyjmuje się za pewnik "kiedyś zdążę". Nikt nie zdąży. Czas jak najbardziej. Każdy rok odmaluje. Nie zapomni, kolega "czas", ani jednej chwili popchnąć do przodu. Z magicznego woreczka "jeszcze będzie" do mrocznego wora "już...
Zbyt infantylne,nierealistyczne.
Czytało się całkiem dobrze, ale... Dziewczyny mi się notorycznie myliły, ciągle musiałam się skupiać która jest która i która jest z kim:-) Historie trochę naciągane, wygładzone, a dziewczyny, no cóż... jak dla mnie, mimo wszystko, trochę za mądre życiowo, za uczciwe, za dobre itd.
Mieszane uczucia. Kilka podejść, jak to zwykle bywa, gdy nie mamy do czynienia z lekturą natychmiast wciągającą, z akcją błyskotliwą acz odległą, niedosiężną problemami zwykłemu człowiekowi. Tu jest twarde życie, twarda i nudna nieraz gra, by nauczyć się być sobą i sobą pozostać. PRL miał kilka twarzy, te wczesne: ciężkie, znojne, często szare i te późniejsze: kolorowe, wciągające w pułapki tak samo jak ta szarość. Przyjaźń przetrwała ostatecznie. Pozostałam z pytaniem "Czy dzisiaj też tworzymy takie przyjaźnie? "
Mieszane uczucia. Kilka podejść, jak to zwykle bywa, gdy nie mamy do czynienia z lekturą natychmiast wciągającą, z akcją błyskotliwą acz odległą, niedosiężną problemami zwykłemu człowiekowi. Tu jest twarde życie, twarda i nudna nieraz gra, by nauczyć się być sobą i sobą pozostać. PRL miał kilka twarzy, te wczesne: ciężkie, znojne, często szare i te późniejsze: kolorowe,...
Kiedys czytalam ksiazke "Dziewczeta z Nowolipek" Czasy inne, dziewczyny tez a problemy pozostaly i sa prawie takie same.
Spodziewałam się czegoś lepszego. Nie chwyciło mojej uwagi, wielokrotnie odkładałam i potem z obowiązku wracałam. Mieszały się mi bohaterki i nie odnalazłam tej błyskotliwości i polotu, za który cenię autorkę.
Czasem mam ochotę na taką właśnie powieść. Z krwi i kości, z klasyczną fabułą, z wyraźnie zarysowanymi, różnymi bohaterami, których łączy przyjaźń (w tym wypadku bohaterkami),wspólna przeszłość, dorastanie i obowiązkowa TAJEMNICA. Podobała mi się historia dorastających w szaroburym PRL-u przyjaciółek, przeżywanie ich przygód i wkraczania w dorosłość.
Od życia nic się nie należy. Trzeba samemu brać to, co się chce.