To nie był najlepszy pomysł bawić się w ogrodnika w czasie, w którym wynajmowaliśmy mieszkanie i za kilka miesięcy mieliśmy się przeprowadzić. Ziemię i nasiona upychałam we wszystko co się nadawało. Z 5 doniczek zrobiło się 35. A gdy trzeba było jeszcze pikować pomidory oraz inne sadzonki – dosłownie zabrakło mi metrów na balkonie. Najwięcej zrobiło się pomidorów. Lekko zrezygnowana ogromem pracy i brakiem miejsca, zaczęłam obdarowywać sadzonkami znajomych. Pozbyłam się część roślin, ale i tak było tego sporo.
Podczas przeprowadzki same kwiaty przewoziliśmy własnym samochodem 4 razy. To sobie wyobraźcie, ile tego nasadziłam. Aż przesadziłam. Ledwo zdążyliśmy się przeprowadzić już pakowaliśmy się na urlop. I kolejny problem co zrobić z roślinami. Panowały upały, trzeba było podlewać codziennie. Większy problem niż ze zwierzętami. Te przynajmniej bym ze sobą zabrała. W końcu urobiłam nowych sąsiadów. Sąsiadka tak się przejęła swoim zadaniem, że co drugi dzień zdawała mi relację z rozwoju roślin. No żyć nie umierać, jak się ma takich sąsiadów
Dla przypomnienia pokaże jeszcze raz, co posadziłam. Posegregowałam rośliny na grupy, które mi urosły, a z którymi poniosłam klęskę
Ketmia wyrosła najszybciej i wypuściła delikatne białe kwiatuszki. Niestety one kwitły tylko jeden dzień. Wieczorami zamykały swój kwiat i koniec żywota. Nie zdążyłam ich nawet sfotografować. Na pewno lepiej nadają się do przydomowego ogródka. Lobelię znają zapewne wszyscy. Mój synek tak się wczuł w rolę z podlewaniem, że niestety wszystkie kiełkujące nasionka zostały utopione. Nie urosło już nic. Bardzo liczyłam na dzwonki irlandzkie. W przyszłym roku koniecznie muszę się nimi zająć lepiej, bo są piękne. Tym razem mi się nie udało.
Kapusta ozdobna..hm. Najlepiej rosłaby raczej w ogródku niż w doniczce. Było bardzo dużo nasionek i wyrosło sporo roślinek, ale zostały pojedyncze sztuki. Na zdjęciach poniżej będziecie mogli je zobaczyć. Z niecierpliwością czekam na te kolorowe liście. Lawenda też urosła spora, ale niestety nie wypuściła żadnych kwiatów. Jukka – bardzo długo czekałam, aż w ogóle pojawi się coś zielonego w doniczce. I doczekałam się. Wygląda na to, że dwa nasiona wykiełkowały na wysokość 10 cm. Muszę poczytać co dalej, bo zimy na zewnątrz chyba nie przetrwa. No i zostały astry. Roślinki możecie zobaczyć w drewnianym korytku poniżej. Kwiatów brak, szkoda.
Największym zaskoczeniem jest dla mnie papryczka chilli. Pięknie urosła, wypuściła sporo kwiatów i teraz mam pełno papryczek. Musiałam ją tylko chronić przed pełnym słońcem, bo szybko więdła. Kolejnym kwiatem ozdobnym, który mnie zaskoczył pozytywnie to celozja pierzasta. Szybko urosła. Musiałam ją pikować, bo roślinek było sporo. Wypuściła białe, różowe i czerwone kwiatostany, bardzo dekoracyjne. Kwitną dosyć długo. Na dzień dzisiejszy, kiedy liście na łodygach mocno zżółkły, ucięłam kwiatowe łodygi i ułożyłam je w wazonie. Powstał śliczny jesienny bukiet. I zostały pomidorki. Tutaj to jest roboty na cały etat. Dopóki są małe to trzeba na nie chuchać i dmuchać i zajmować się jak dzieckiem na okrągło. Namnożyło się tego sporo. Już zaczęłam się martwić czy te pomidorki zdążą urosnąć i dojrzeć, bo pogoda nie za bardzo im sprzyja. Liście już żółkną i kwiatostany lekko się skurczył,y jakby z zimna. Poczekamy, zobaczymy.
Tak sobie obiecywałam, ze w tym roku balkon urządzę w stylu boho. Niestety zabrakło mi czasu i przede wszystkim funduszy. Na balkonie niezły misz masz, doniczka każda inna. Przyszły rok to bardziej realny czas na zrealizowanie tego pomysłu. Póki co robimy plany.
Dostałam od mamy 5 cebulek z których wyrosły mieczyki.
Na zdjęciu prezentuję Wam ostatnią sztukę w pięknej jesiennej barwie.
Wyobraźcie sobie, że poprzednie wyrosły i każdy w innym kolorze: białym, ecru, fiolecie, czerwieni no i bordowym.
W przyszłym roku posadzę ich więcej.
Powoli wpadam w jesienne klimaty. Już myślę nad dekoracjami.
Czas zacząć realizować plan
A teraz biegnę do Was.
Przy okazji witam nowych obserwatorów bloga i życzę wszystkim pięknego września!
16 komentarzy
Pięknie ! Owocne zbiory. U mnie w tym roku na balkonie same kwiaty. Za rok postaram się o truskawki i może o pomidorki :). Jestem zachwycona chabrowym fotelikiem !
Pozdrawiam ciepło :)
Dziękuję Aniu, mam nadzieję, że zbiorę pomidorki zanim zaczną się przymrozki. Ja w przyszłym roku chcę tylko kwiatów :)
Tak, fotelik przeszedł metamorfozę maleńką :) Może będzie okazja o tym napisać.
Pozdrawiam serdecznie.
Uwielbiam takie posty :)
Świetny pomysł.
Papryczka naprawdę wydała niezłe plony.
A na pomidorki też naszła mnie ochotą.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :) Papryczka dała z siebie wszystko, zobaczymy jak z pomidorkami.
Uściski.
Cudowne efekty balkonowych upraw. Zaintrygowała mnie ta celozja pierzasta.
Dziękuję Gabi :) Polecam, bo naprawdę szybko rośnie i jest niezwykle dekoracyjna. Nie miałam z nią żadnych problemów.
Połowę z tego też miałam, ale jak zwykle mam bardzo mało czasu na cykanie zdjęć potrawom a co dopiero przyrodzie.Piękne mieczyki :)
Też tak czasami mam, ze nie zdążę zrobić zdjęcia, bo zawsze coś.
Na szczęście znalazłam kilka, zrobionych parę miesięcy temu i udało się zrobić wpis. A mieczyki to moja nowa miłość :)
Pozdrawiam serdecznie.
Owocne plony :)
Ale z Ciebie ogrodnik:-))) Kapelusze z głów:-)) Ja niestety nie mam ręki do roślin i niewiele z tego co sadzę się przyjmuje i wyrasta. Cóż może do ogrodu trzeba też dorosnąć?
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję udanych plonów:-))))
Jestem pod wrażeniem, że aż tyle nasadziłaś i to na balkonie. To dowód,że można. Oczywiście pod cujnym okiem.
Jestem pod wrażeniem ilości roślin, które udało Ci się zasadzić w doniczkach.
Zainspirowałaś mnie. W przyszłym roku też ożywię balkon roślinami. Miałam raz przygodę z pomidorkami (urosło zaledwie kilka) i ogórkami (pojawiły się w postaci kulek). Zniechęciłam się trochę. Jednak napędzona Twoimi sukcesami w przyszłym roku wracam do siania ze zdwojoną siłą :))
Papryczki, pomidorki i kwiaty wyglądają super. Jak zawsze – cudne zdjęcia.
Pozdrawiam :))
Jej, ile tu tego! Pięknie to wszystko wygląda ale wiem też ile kosztuje pracy, tyle, że każdy zakwitły kwiat czy wydany owoc daje mnóstwo radości. Prawda?:)
Pomidory, papryczki, ach ślinka leci:)
Ja w tym roku całkowicie odpuściłam ogrodnicze zapędy na moim balkonie. Po pierwsze z powodu budowy dużo wyjeżdżamy, a w lecie – jak sama piszesz – nie ma zmiłuj się. Jak przyjdą upały trzeba podlewać. A po drugie często z synkiem bawiliśmy się na balkonie i zwyczajnie potrzebowałam tam mieć trochę wolnej przestrzeni. Poza tym moje złe samopoczucie na początku ciąży uniemożliwiło mi tego rodzaju prace. Ale tym chętniej podglądam czyjeś balkonowe poczynania. No i teraz na jesień nadrabiam zaległości:) Pozdrawiam ciepło
Nauczona doświadczeniem, idę na łatwiznę i kupuje gotowe sadzonki. W tym roku wysiałam z najmłodszym pomocnikiem zioła. Wszystkie wzeszły w donicy.
Twoje Celozje mają optymistyczny wydźwięk.
Podziwiam Cię za ten czas wpędzony temu poświęcony. To na prawdę kupa roboty, a tu takie cudne owoce z tego jeszcze masz :)
Jak widzę udane plony.Myślę, że masz wielką z tego satysfakcję. Brawo. Może zanudzam ale zdjęcia jak zwykle masz cudne:)