Miałam poczekać z tym postem do końca miesiąca, ale postanowiłam, że już teraz pokażę Wam co zawitało do mnie w ostatnich dniach. Zaczynamy :)
Ogólnie stawiam raczej na klasykę i minimalizm, nie tylko jeśli chodzi o ubrania czy makijaż, ale też kolor paznokci, głównie sięgam po czerwone lakiery, ewentualnie szare, ale tym razem postanowiłam zaszaleć i kupiłam kostkę czterech mini lakierów firmy Essie o pojemności 5ml każdy. Mamy tutaj takie kolory jak: Style Hunter, Romper Room, Fashion Playgroung oraz Hide&Go Chic. Jak na razie użyłam tylko Style Hunter, który jest boski i pięknie prezentuje się zarówno na dłoniach jak i stopach. Pozostałe kolory przeszły tylko wstępne testy, ale też bardzo mi się podobają. Do zakupów dorzuciłam jeszcze odżywkę Essie Millionails. Niestety używam jej za krótko żeby cokowlwiek powiedziec na jej temat. Robiąc zakupy dla mamy na Douglas.pl przy okazji kupiłam też coś dla siebie, a mianowicie róż do policzków Clinique - Cheek Pop. Na początku zastanawiałam się nad kolorami Berry Pop i Plum Pop, ale w końcu kupiłam Ginger Pop i był to dobry wybór. Róż pięknie podkreśla kości policzkowe i wygląda bardzo naturalnie. Do koszyka dorzuciłam jeszcze kremowy cień - Paint Pot firmy MAC, na który miałam ochotę już od dawna. Wybór padł na kolor Groundwork. Jest to średni odcień naturalnego brązowoszarego, który idealnie sprawdza się do codziennego makijażu. Cień okazał się bardzo trwały i na moich tłustych powiekach trzyma się bez zarzutu prawie cały dzień bez żadnej bazy. W lipcu powiększyła się też moja kolekcja pędzli. Skusiłam się na zestaw marki Zoeva w skład którego wchodzą pędzle: 02 - Silk Finish, 104 - Buffer, 106 - Powder, 110 - Face Shape, 128 - Cream Cheek, 142 - Concealer Buffer. Pierwsze miziane dopiero przede mną, ale coś czuję, że będzie moc. A kosmetyczka dołączona do zestawu jest świetna i na pewno się przyda :)
Kosmetyki marki Piz Buin są popularne w Norwegii i widywałam je w sklepach, ale jakoś nigdy się nimi nie interesowałam. Wszystko zmieniło się gdy przeczytałam o nich na blogu Heavenrain >klik<, zachciałam je mieć i mam ;) Na początek wybrałam olejek przyspieszający opalanie Tan&Protect SPF15, który pachnie przebosko, i mleczko po opalaniu After Sun Tan Intensifying Moisturising Lotion. Nie miałam jeszcze okazji używać tych kosmetyków i nie wiem jak działają, ale warto było je kupić chociażby dla samego pięknego zapachu ;) Następne nowości to kosmetyki Bumble&Bumble z serii Bb. Thickening. Hairspray (do stosowania na mokre włosy) gości u mnie pierwszy raz, ale już wiem, że nie ostatni, natomiast Dryspun Finish (do stosowania na sucho) kupiłam po raz drugi i raczej również nie ostatni. Duet ten sprawia, że moja cienkie i przyklapnięte włosy, są odbite od nasady, pogrubione, podatne na układanie i jest ich optycznie więcej. Na malinowy żel pod prysznic - Early Harvest Raspberry z The Body Shop miałam ochotę już od dawna, tak samo jak na lotion o tym zapachu. Powiedziałam o tym mojemu M., a ten wybrał się do sklepu i przyniósł mi tylko żel... Oczywiście balsam też chciał mi kupić, ale pozostałe kosmetyki z tej serii były wykupione. Cóż mogę napisać, uwielbiam maliny, uwielbiam ich zapach, a ten żel pachnie cudnie, do tego świetnie się pieni, a także nie wysusza skóry. Nic mi więcej nie potrzeba ;)
Jeszcze do niedawna nie miałam pojęcia o francuskiej firmie Kusmi Tea. Dowiedzałam sie o niej od dziewczyn z Instagrama, które poleciły mi herbatę BB Detox, a że uwielbiam herbaty to od razu zamówiłam to cudo. Jest to mieszanka Yerba mate, zielonej herbaty i rooibos, przyprawiona subtelną nutą grejpfruta. Herbata jest delikatna w smaku i bardzo smaczna, idealna do spożywania na ciepło i na zimno, bardzo ją polubiłam, ale piję oszczędnie ponieważ ma troszkę zawrotną cenę. A jeśli już mowa o cenach to kosmetyki REN niestety też nie są tanie :(, ale zestaw, który widzicie udało mi się kupić za bodajże 80 lub 90 koron norweskich czyli 40 lub 45 zł, na pewno nie więcej. Takie promocje lubię :) Do zakupu nie przekonała mnie tylko dobra cena. Byłam bardzo zadowolona z identycznego zestawu tyle, że w wersji różanej, o którym pisałam tutaj >klik<, i mam nadzieję, że ten o zapachu Neroli będzie równie dobry.
Na koniec zakupy już niekosmetyczne. Bardzo lubię minimalistyczne koszulki o kroju oversize, a jeśli jeszcze mają fajny napis to po prostu je kocham. Tak jest właśnie w przypadku koszulki marki Stay Simple, którą widzicie na zdjęciu. Dla mnie jest idealna i mogłabym nosić ją codziennie, tym bardziej, że pasuje praktycznie do wszystkiego i uszyta jest z przemiłego materiału. Ostatnia nowość to torebka, bo torebek nigdy za wiele ;), którą kupiłam w sklepie Zara. Torebka jest mała, czarno-biała (czego niestety nie widać na zdjęciu), ma 3 kieszonki oraz regulowany pasek. Bez problemu włożymy do niej telefon, mały portfel, pomadkę lub błyszczyk i puder do poprawek w ciągu dnia ;) Bardzo ją polubiłam.
Na dzisiaj to tyle. Dobrnęłyście do końca? Miało być krótko, a ja się rozpisałam. Sorry:*
Wpadło Wam coś w oko? A może miałyście/macie któryś z kosmetyków? Co Wy kupiłyście w tym miesiącu? Koniecznie się pochwalcie :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zara. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zara. Pokaż wszystkie posty
Subskrybuj:
Posty (Atom)